28 Cze 2009, Nie 19:23, PID: 160489
Właściwie to miałam to napisać przy słynnym "okularowym wątku" ( http://phobiasocialis.pl/forapl_redirect...94-50.html )...
Jako rasowa fobiczka najchętniej zamieszkałabym na bezludnej wyspie zaminowanej ze wszystkich stron .
Jest we mnie wielka pokusa okopania się, zakopania, zamurowania i odcięcia od świata, która często przybiera formę nie wychodzenia z domu (jeśli nie muszę, mogę sobie nawet i tydzień w nim posiedzieć i dobrze mi z tym).
Jednak to jest jak z bagnem - wciąga i jeśli pozwolę sobie na jedno, lawinowo zaczynam być związana i w innych sprawach. Dlatego (owszem niechętnie bardzo, jak każdy z nas ) korzystam z sytuacji, które zmuszają mnie do robienia czegoś, co sprawia, że w jakiś, nawet minimalny sposób, mogę pokonać swoją słabość.
A ponieważ na razie przynajmniej muszę żyć w społeczeństwie, z doświadczenia wiem, że nic na mnie lepiej nie działa jak podjęcie wyzwania - oczywiście na miarę moich możliwości... chociaż również z doświadczenia wiem, że to właśnie metoda małych kroków i wielka cierpliwość do siebie, pomaga się przełamać i dokonywać rzeczy z pozoru nieosiągalnych dla fobika. Ale to co dobre dla mnie, nie znaczy, że będzie słuszne dla kogoś innego. Każdy musi odnaleźć swoją drogę. 8)
I nie ma dnia, nie ma chwili, żebym nie musiała walczyć, bo ta walka jako tako trzyma mnie przy życiu.
Jako rasowa fobiczka najchętniej zamieszkałabym na bezludnej wyspie zaminowanej ze wszystkich stron .
Jest we mnie wielka pokusa okopania się, zakopania, zamurowania i odcięcia od świata, która często przybiera formę nie wychodzenia z domu (jeśli nie muszę, mogę sobie nawet i tydzień w nim posiedzieć i dobrze mi z tym).
Jednak to jest jak z bagnem - wciąga i jeśli pozwolę sobie na jedno, lawinowo zaczynam być związana i w innych sprawach. Dlatego (owszem niechętnie bardzo, jak każdy z nas ) korzystam z sytuacji, które zmuszają mnie do robienia czegoś, co sprawia, że w jakiś, nawet minimalny sposób, mogę pokonać swoją słabość.
A ponieważ na razie przynajmniej muszę żyć w społeczeństwie, z doświadczenia wiem, że nic na mnie lepiej nie działa jak podjęcie wyzwania - oczywiście na miarę moich możliwości... chociaż również z doświadczenia wiem, że to właśnie metoda małych kroków i wielka cierpliwość do siebie, pomaga się przełamać i dokonywać rzeczy z pozoru nieosiągalnych dla fobika. Ale to co dobre dla mnie, nie znaczy, że będzie słuszne dla kogoś innego. Każdy musi odnaleźć swoją drogę. 8)
I nie ma dnia, nie ma chwili, żebym nie musiała walczyć, bo ta walka jako tako trzyma mnie przy życiu.