18 Lip 2009, Sob 11:56, PID: 164383
Jaki tam bunt... raczej frustracja wobec faktu, że we własnym głębokim przekonaniu źle wypadłem w oczach innych, gdyż powiedziałem nie to, co druga strona oczekiwała, albo moja mimika była zła, albo rumieniłem się, albo zapomniałem się umyć pod pachami i stale myślałem o tym, czy druga strona czuje mój zapach... Miliony szczegółów i szczególików, na które inni nie zwracają uwagi, a które niszczą komfort kontaktów z ludźmi.
Buntem przeciwko własnej fobii byłoby wyzwolenie się z tego chorego perfekcjonizmu i częściowe olanie ewentualnej reakcji swojego rozmówcy na pietruszkę między moimi zębami.
Buntem przeciwko własnej fobii byłoby wyzwolenie się z tego chorego perfekcjonizmu i częściowe olanie ewentualnej reakcji swojego rozmówcy na pietruszkę między moimi zębami.