06 Wrz 2019, Pią 23:08, PID: 804403
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06 Wrz 2019, Pią 23:10 przez Zasió.)
(06 Wrz 2019, Pią 21:35)Intruz napisał(a): No, ale właściwie to ona Ci coś powiedziała nieprzyjemnego? Skomentowała to zdawkowe odpowiadanie? Czy to Twoja ocena znajomości i spotkania?
Nie. Ona nic nie powiedziała, nie doszło do żadnej katastrofy..
Chodzi z jednej strony o to, jaką ona jest osobą i jakie ma nastawienie do świata - zwyczajnie nawet pomijając fobię nie nadawalibyśmy na tych samych falach, z drugiej natomiast, już pomijając ten konkretny przypadek - bo przecież można znaleźć mniej i bardziej korzystne przypadki do porównań - o to, co ja tak naprawdę mogę innym pokazać, zaoferować. A mogę niewiele, poza brakiem życia, jakichkolwiek doświadczeń typu wyjazdy, imprezy, rozmowy z bliskimi ludźmi, poza brakiem pasji, przygód i anegdot do opisania, głębszych przemyśleń do wyrzucenia z siebie... Wiadomo, nikt nie ma tego wszystkie i nie wszystko na raz się liczy - nie łapcie mnie za słówka. I to o czym piszę nie jest też zadnym odkryciem, jest oczywistością, po prostu inaczej uderza to w człowieka na żywo.
I nie, nie przeżywam tego w sumie bardziej niż wtopy na giełdzie. Patrzę na to spokojniej, bardziej refleksyjnie. Po prostu wydaje mi się, ze nie starczy mi życia by zmienić je tak, żeby wygrać z samotnością. A czasem myślę sobie, ze ja tak naprawdę może się do bycia z kimś już nie nadaję przez te wszystkie pokręcone lata fobii, OCD, szkolnej paniki.
No bo tak właściwie to kto miałby mnie przyjąć i chcieć takim pokręconym, zwichrowanym i nijakim, jaki teraz jestem?
A ty żółwik zadajesz trudne pytania. Nie było fal, więc nie napiszę ci, że fajnie. Ale racjonalnie patrząc -- normalnie raczej, tak po prostu.