02 Lis 2017, Czw 18:18, PID: 715431
Na zajęciach tak często pracuję w parze/grupie, że obecnie wygłoszenie prezentacji zapewne nie byłoby dla mnie jakoś bardzo stresujące. No chyba, że przed obcymi ludźmi - wtedy byłoby znacznie gorzej. Wcześniej jeśli już musiałam coś zaprezentować (choćby zniesioną już prezentację maturalną z polskiego), starałam się jak najlepiej przygotować i wiele razy ćwiczyłam przed lustrem lub widownią w postaci kota i matki. Nigdy nie uczyłam się na pamięć, bo wystarczyłoby, że z głowy wypadłoby mi jedno słowo i stres pożarłby mnie na miejscu. Na ogół działałam w nagłym przypływie adrenaliny, który dawał mi kopa. No i oczywiście musiałam sobie wcześniej popłakać, żeby rozładować stres. Pomocny był też propranolol.
Jeszcze w liceum musiałam przygotować lekcję - w dodatku na temat jedynej lektury, której nie przeczytałam. Planowałam sobie zrobić krzywdę, byleby jakoś się wykręcić od tego koszmaru, ale ostatecznie przybyłam, wygłosiłam prezentację i nawet nieźle mi poszło.
Jeszcze w liceum musiałam przygotować lekcję - w dodatku na temat jedynej lektury, której nie przeczytałam. Planowałam sobie zrobić krzywdę, byleby jakoś się wykręcić od tego koszmaru, ale ostatecznie przybyłam, wygłosiłam prezentację i nawet nieźle mi poszło.