04 Gru 2018, Wto 18:11, PID: 774098
(02 Gru 2018, Nie 21:07)wdmhfsb napisał(a): Tak pół żartem, pół serio bo to naprawdę się wydarzyło. I to o tyle dziwne, że już pod koniec studiów, gdy miałem za sobą dużo bardziej stresujące i całkiem udane wystąpienia.
O, to to
Właśnie mi się w zeszły weekend to samo przydarzyło. Czyli za mną 4 lata prezentacji, w moim wewnętrznym odczuciu raz lepszych, raz gorszych, ale obiektywnie zupełnie ok, aż tu nagle te wszystkie obawy się ziściły i serio, obiektywnie, zje*ałam
Czyli nie zrobiłam tego co miałam zrobić, pogubiłam się na amen, głos mi drżał, nie miałam pomysłu jak z tego wybrnąć i nie wybrnęłam.
Ale czemu o tym pisze, otóż po pierwszym szoku, wstydzie i myśli, że moje stopa już więcej na uczelni nie postanie, postanowiłam zastosować pozytywne przewartościowanie i doszłam do wniosku, że w gruncie rzeczy to było całkiem uwalniające doświadczenie.
Tj no dobra, stało się wreszcie najgorsze, zawaliłam... no i co? Żyje uff czyli jest to całkiem do przetrwania.
Co więcej doszłam do wniosku, że te moje wcześniejsze drobiazgowe przygotowywanie się do prezentacji (czytanie setki wątków pobocznych choćby luźno z tematem prezentacji związanych) było niczym innym jak zachowaniem zabezpieczającym i wcale mi az tak super nie pomagało w szerszej perspektywie.
(20 Lis 2018, Wto 21:16)WinterWolf napisał(a): Mam prezentację za jakiś miesiąc na temat, który sobie sam wybrał, który mnie interesuje i wgl. Ale już od kilku tygodni wyobrażam sobie jaka to będzie porażka, gdy zacznę przemawiać, więc zastanawiam się, czy nie warto wydrukować sobie wszystko albo jakoś gdzieś spisać?
Tak sobie myślę, że warto. Ale że tak się własno-perspektywicznie wymądrze: zachęcam żeby podejść do tego w ten sposób, że notujesz, drukujesz, planujesz wystąpienie bo zwyczajnie tego wymaga dobra organizacja i profesjonalne podejście do tematu. A nie w duchu: drukuje żeby tylko zabezpieczyć się na wypadek tej spodziewanej katastrofy, która to niechybnie się wydarzy.
Powodzenia, mam nadzieje, że będzie... fajnie