09 Cze 2017, Pią 12:55, PID: 704238
Tyż tak miewam. Ciekawie się to łączy z prokrastynacją. Długo, długo wychodziłam z założenia, że albo będę robić wszystko co mi się uwidziało stwarzając przy tym doskonały plan dnia, albo nie będę robić nic. Więc nie robiłam nic. Teraz jest lepiej, bo robię coś, a to dlatego, że zrezygnowałam póki co z paru rzeczy i wybrałam te, które najbardziej mnie cieszą, lub są użyteczne. W moim przypadku pomaga zaczęcie od robienia czegoś po troszku, byle to robić, nie ważne jak długo. Po jakimś czasie się przyzwyczajam i mogę oddać się temu bardziej i/lub dokładać inne rzeczy.