23 Lis 2017, Czw 16:38, PID: 717969
(23 Lis 2017, Czw 16:25)klocek napisał(a):(23 Lis 2017, Czw 16:11)Claudia napisał(a): Nie wiem, chyba przez nasilone objawy dysmorfofobii - szczerze mówiąc nie mówił czemu jestem w takim stanie i czemu o krok od psychozy (ale psychozy nie mam) .
Nie chodzę na psychoterapię,myślałam że leki pomogą....
Nie mam pojęcia jaki jest powód tego,że czuję się tak, jak się czuję.... Miałam nadzieję,że psychiatra mi pomoże....
Leki nie pomagają same w sobie. One tylko znieczulają. Ale są niezbędne, jeżeli musisz wykonać zmianę, która przynosi za dużo bólu. Niektórych zmian bez leków nie da się przeprowadzić.
Jeżeli będziesz brać tylko leki bez żadnej zmiany w życiu, to one po jakimś czasie przestaną działać. Niektórzy tak robią, co parę lat zmieniając mieszankę do łykania, ale Ty tak nie rób.
Skąd się wzięło Twoje dysmo? Kiedy Ci się to zaczęło? Od zawsze tak miałaś?
Jeżeli chcesz, to możesz też napisać, w jaki sposób ten ktoś Cię kiedyś skrzywdził. Może są inne osoby, które miały tak samo i wiedzą, co z tym robić.
A propos, Twojemu mężowi opowiedziałaś o tej rzeczy? Coś Ci pomógł w związku z tym?
Nikt nie rozumie przez co przechodzę,mój mąż nie reaguje na to co mówię...Potrzebuję usłyszeć coś miłego od kogoś, no ale niestety ....
Przypuszczam że wszystko ma początek w dzieciństwie - zawsze byłam tą najbrzydszą,chłopcy mi dokuczali a dziewczyny uważały za tą najgorszą....Później wszystko się zmieniło gdy poszłam do liceum - nagle stałam się niby ''piękna'' -jak już wspominałam Tobie- nagle dziewczyny mi zazdrościły urody,a faceci za mną się oglądali i na tym etapie wyrobił mi się paniczny niemal lęk przed powrotem do tego jak byłam tą brzydką...Późniejsze zdarzenia (gdy skończyłam liceum) zrujnowały moją psychikę doszczętnie....Nie potrafię o tym mówić,to już za mną ...Chcę się pozbierać tylko....I nikt mi nie pomoże...