04 Gru 2017, Pon 10:56, PID: 719457
Miałem takie znajomości. Tęskniłem za moimi kolegami i koleżankami z podwórka z okresu przedszkola . Wszyscy wyprowadzili się 16 lat temu w swoje, inne strony. Zostały tylko dwie osoby, z którymi i tak nie utrzymujemy kontaktu. Pewnie by wyszło tak samo z resztą. Możliwe, że mogli zmienić się całkowicie, a może niektórzy nie. Nic nie mogę z tym zrobić. Tylko oni wiedzą gdzie wcześniej mieszkali i gdyby im zależało, przyjechaliby i zadzwonili. Ja nie wiem gdzie mogą mieszkać. Wiem, że to "tylko" znajomość z okresu przedszkola, ale było to dla mnie bardzo ważne.
Czasem mi się zatęskni za trzema kolegami z okresu podstawówki i gimnazjum. Byliśmy razem ministrantami, tak więc znali się nawzajem. Pamiętam jak z jednym często wychodziłem na dwór jak też i wieczorami, bo wyprowadzał psa na długi spacer i gadało się o różnych, śmiesznych rzeczach. Kiedy do niego przychodziłem, mieliśmy co robić, np. oglądaliśmy parodie na youtube. Jego rodzina też spoko była. Oraz byli koledzy-bracia. Jeden z nich był bardzo optymistyczny, jakby "Wszystko da się osiągnąć! Ruszamy!" i pomocny. Wychodziliśmy w trójkę czy czwórkę na rowery, na sanki czy na pieszo. Kontakty z tymi trzema kolegami się skończyły zaraz po skończeniu gimnazjum. Pomyślałem, że ten pierwszy kolega się wyprowadził do innego miasta z powodu studiów, a jednak dalej mieszkał tam gdzie zawsze. Po prostu kontakt się urwał bez powodu. W technikum widziałem ich dwa razy. Raz, kiedy poszedłem na wieczorny spacer i właśnie spotkałem kolegę z psem. Pogadaliśmy coś o szkole i tyle. Potem w czwórkę i z innymi młodszymi ministrantami poszliśmy do parku na podchody. Często gadali o alkoholu. Widziałem, że dla nich mogę być już "zacofany", bo nie piję i nie imprezuję, lol. Po gimnazjum przestali już być ministrantami. Ja jeszcze pociągnąłem te 4 lata służby i przed maturą sobie odpuściłem, bo nie było już prawie nikogo.
Przynajmniej cieszę się, że mam doświadczenia i miłe wspomnienia. Może dlatego szukam takich aktywnych kolegów jak tamci.
Czasem mi się zatęskni za trzema kolegami z okresu podstawówki i gimnazjum. Byliśmy razem ministrantami, tak więc znali się nawzajem. Pamiętam jak z jednym często wychodziłem na dwór jak też i wieczorami, bo wyprowadzał psa na długi spacer i gadało się o różnych, śmiesznych rzeczach. Kiedy do niego przychodziłem, mieliśmy co robić, np. oglądaliśmy parodie na youtube. Jego rodzina też spoko była. Oraz byli koledzy-bracia. Jeden z nich był bardzo optymistyczny, jakby "Wszystko da się osiągnąć! Ruszamy!" i pomocny. Wychodziliśmy w trójkę czy czwórkę na rowery, na sanki czy na pieszo. Kontakty z tymi trzema kolegami się skończyły zaraz po skończeniu gimnazjum. Pomyślałem, że ten pierwszy kolega się wyprowadził do innego miasta z powodu studiów, a jednak dalej mieszkał tam gdzie zawsze. Po prostu kontakt się urwał bez powodu. W technikum widziałem ich dwa razy. Raz, kiedy poszedłem na wieczorny spacer i właśnie spotkałem kolegę z psem. Pogadaliśmy coś o szkole i tyle. Potem w czwórkę i z innymi młodszymi ministrantami poszliśmy do parku na podchody. Często gadali o alkoholu. Widziałem, że dla nich mogę być już "zacofany", bo nie piję i nie imprezuję, lol. Po gimnazjum przestali już być ministrantami. Ja jeszcze pociągnąłem te 4 lata służby i przed maturą sobie odpuściłem, bo nie było już prawie nikogo.
Przynajmniej cieszę się, że mam doświadczenia i miłe wspomnienia. Może dlatego szukam takich aktywnych kolegów jak tamci.