21 Sty 2018, Nie 15:33, PID: 726817
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Sty 2018, Nie 18:53 przez Zasió.)
Faktem jest, że ojciec obiektywnie nie mógł być dla mnie wzorem, a pomijając to, że niewiele osiągnął był raczej wycofaną pierdołą stłamszoną przez matkę. Chyba więc faktycznie wzorca faceta nie miałem.
Czy to ma jakiś wpływ na to, jaki jestem? Nie wiem. Wpływ miało na pewno zachowanie matki i jej dominacja...
A tak na marginesie - pomimo rzekomo męskiej dominacji w świecie, obserwując funkcjonowanie mężczyzn w znanych mi rodzinach, w domu, kojarzę tylko jedną, w której rządził facet (i ten przykład nie kojarzy mi się dobrze - chociaż nie było tam przemocy ani alkoholu). Reszta to raczej przypadki, w których na pierwszy plan wysuwała się kobieta, niezależnie odp pozycji społecznej, wykształcenia czy charakteru facetów. Nie chodzi mi nawet o jakąś jaskrawą dominację czy też trzymanie pod pantoflem, a często "jedynie" stereotypowe "facet w domu/z dziećmi nic nie zrobi, nic nie zorganizuje, na uczuciach się nie zna"... Nie wiem, może to właśnie część właściwego męskiego wizerunku (chłop ma być konkretny, twardy, dobrze zarabiać, jeździć na ryby, ale bez baby będzie jadł kanapki i chodził jak lump)... ale jeśli tak, w moich oczach jakoś tego prawdziwego faceta infantylizuje i umniejsza jego wartość.
A może całe to pisanie o męskim wzorcu jest jakimś odwoływaniem się do rzeczy, która w społeczeństwie nigdy nie istniała poza książkami i filmami o biznesmenach, kowbojach i agentach CIA?
Jeśli przyjmiemy, że jakieś ustalone wzorce zachowań i role społeczne istnieją, to nie będzie to prawda...
A zatem czy męskości i pewności siebie może nauczyć tylko inny mężczyzna?
A jeśli faktycznie tak jest - to czy tylko biznesmen, agent albo inny człowiek sukcesu? No bo co jest męskiego w ojcu - urzędasie (o ile nie jest oschły, władczy i nie bierze łapówek), pracowniku naukowym (sic!) albo np. kierowcy taksówki?
Czy to ma jakiś wpływ na to, jaki jestem? Nie wiem. Wpływ miało na pewno zachowanie matki i jej dominacja...
A tak na marginesie - pomimo rzekomo męskiej dominacji w świecie, obserwując funkcjonowanie mężczyzn w znanych mi rodzinach, w domu, kojarzę tylko jedną, w której rządził facet (i ten przykład nie kojarzy mi się dobrze - chociaż nie było tam przemocy ani alkoholu). Reszta to raczej przypadki, w których na pierwszy plan wysuwała się kobieta, niezależnie odp pozycji społecznej, wykształcenia czy charakteru facetów. Nie chodzi mi nawet o jakąś jaskrawą dominację czy też trzymanie pod pantoflem, a często "jedynie" stereotypowe "facet w domu/z dziećmi nic nie zrobi, nic nie zorganizuje, na uczuciach się nie zna"... Nie wiem, może to właśnie część właściwego męskiego wizerunku (chłop ma być konkretny, twardy, dobrze zarabiać, jeździć na ryby, ale bez baby będzie jadł kanapki i chodził jak lump)... ale jeśli tak, w moich oczach jakoś tego prawdziwego faceta infantylizuje i umniejsza jego wartość.
A może całe to pisanie o męskim wzorcu jest jakimś odwoływaniem się do rzeczy, która w społeczeństwie nigdy nie istniała poza książkami i filmami o biznesmenach, kowbojach i agentach CIA?
Jeśli przyjmiemy, że jakieś ustalone wzorce zachowań i role społeczne istnieją, to nie będzie to prawda...
A zatem czy męskości i pewności siebie może nauczyć tylko inny mężczyzna?
A jeśli faktycznie tak jest - to czy tylko biznesmen, agent albo inny człowiek sukcesu? No bo co jest męskiego w ojcu - urzędasie (o ile nie jest oschły, władczy i nie bierze łapówek), pracowniku naukowym (sic!) albo np. kierowcy taksówki?