12 Maj 2018, Sob 22:00, PID: 746258
Co prawda autorka rozprawki gdzieś tam mimochodem wspomina, że istnieją prawdziwi z krwi i kości, świadomie ludyczni, ale generalnie ten smutny tekst (smutny, bo zanurzony w determinizmie) jest bliski wiekopomnego odkrycia, że ta cała wolność seksualna to nie żadna wolność, wręcz przeciwnie – to coś na antypodach wolności, to niewola, uzależnienie od natury i uwikłanie w liczne dewiacje i choroby umysłowe. To oczywiście na pewno zmusza do refleksji nad pochopnym używaniem sformułowań takich jak "" (skoro należałoby je zarezerwować tylko dla ludycznych ), ale też stawia pod znakiem zapytania pełne radości okrzyki nad wolnością seksualną jako oznaką postępu ludzkości i akceptację takich zachowań, poklepywanie po pleckach i postawę "spoko jest". No nie, nie jest spoko.
Nawiasem mówiąc, wierzę, że autorka rozprawki z równą czułością pochylałaby się nad psychiką sebków spod trzepaka, rasistów i innych takich, bo przecież oni też znaleźli się w tym punkcie, w jakim się znaleźli z jakichś powodów; i też ładnie, usprawiedliwiająco można by to opisać, podając, jakie niezależne od nich zewnętrzne bodźce miały na to wpływ, a następnie, jak im to w mózgu przestawiało to i owo. Jeszcze by się okazało, że deklarowana otwartość na świat i na innych to raczej otwartość dla osób o określonym profilu osobowościowym (może też środowiskowym), bardzo w gruncie rzeczy, uwaga, uwaga, ograniczona, no i osobnym pytaniem jest, co z tej otwartości wynika: wysłuchiwanie zwierzeń? Spędzanie czasu? Coś głębszego? Itd. Tak sobie gdybam tylko bezczelnie, ale skoro już autorka inne osoby o orgazmy pytała, to czemu by nie.
Nawiasem mówiąc, wierzę, że autorka rozprawki z równą czułością pochylałaby się nad psychiką sebków spod trzepaka, rasistów i innych takich, bo przecież oni też znaleźli się w tym punkcie, w jakim się znaleźli z jakichś powodów; i też ładnie, usprawiedliwiająco można by to opisać, podając, jakie niezależne od nich zewnętrzne bodźce miały na to wpływ, a następnie, jak im to w mózgu przestawiało to i owo. Jeszcze by się okazało, że deklarowana otwartość na świat i na innych to raczej otwartość dla osób o określonym profilu osobowościowym (może też środowiskowym), bardzo w gruncie rzeczy, uwaga, uwaga, ograniczona, no i osobnym pytaniem jest, co z tej otwartości wynika: wysłuchiwanie zwierzeń? Spędzanie czasu? Coś głębszego? Itd. Tak sobie gdybam tylko bezczelnie, ale skoro już autorka inne osoby o orgazmy pytała, to czemu by nie.