15 Maj 2018, Wto 18:15, PID: 746587
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Maj 2018, Wto 18:23 przez Alexander Guard.)
(11 Maj 2018, Pią 11:35)Dziwna napisał(a):
Cytat:
Bosze, usuncie to rakowisko
Specjalne podziękowania można wysyłać do założyciela wątku @"Kaspar Hauser" , z dopiskiem - na pewno nie tego chciałeś.
Oczywiście, najlepiej uznać - nie nasza wina, że się kłócimy, to wszystko przez założyciela tego rakowiska, który się kłuci najmniej, ale gdyby nie on...
Gwoli więc wyjaśnień: otóż szanowni Forumowicze, kłótnia wokół wątków maglowanych tutaj, toczyła się przez dwa dni wcześniej w paru tematach; nie pomnę już, że wątki emocjonalnie tu dyskutowane i im pokrewne, maglowane są na forum w 10 tematach na forum już od dawna i czy to będzie offtop w temacie o naszych wadach i zaletach, czy w tym temacie, to nie ma znaczenia. Takim punktem przesadzonym, który skłonił mnie do założenia niniejszego tematu, było stwierdzenie, że cytuję - kobieta to takie stworzenie, które co innego mówi, co innego robi. Uznałem zatem, że poruszę na forum temat męskiego szowinizmu. Myślałem, że porozmawiamy na bolące czy nurtujące nas tematy, aby lepiej zrozumieć relacje damsko-męskie i się w nich przede wszystkim lepiej odnajdywać. Jednak mam wrażenie, że tu chodzi o coś innego - o to, żeby wyjść na swoje w przepychance słownej.
Mimo to, mnie ta dyskusja więcej dała niż mi zaszkodziła. Przede wszystkim po niej nie będę na pewno chciał się wiązać z kobietą z borderline, jak przeczytałem o niepohamowanej skłonności do seksu, jak dla mnie budzącej nieufność w kwestii podstawowej - wierności. Początkowo doceniłem podejście @"KA_☕☕☕_WA" i dałem lajka, lecz posty @Dziwna i @Ksenomorf dały mi do myślenia. Nie może być tak, że moja «partnerka hipotetyczna» nie panuje nad hormonami i musi mieć seks nawet, jeśliby mnie akurat u jej boku nie było. Nie może też chyba być tak, że rezygnujemy z określeń puszczal-ska/-ski zupełnie i stajemy się w pełni wyrozumiali nawet jeśli osobiście uznamy, że do jakiegoś stopnia jest coś OK. Bo wtedy taki border nie będzie się zwierzał przez łzy, jak tu napisano, tylko będzie mu z tym dobrze.
(15 Maj 2018, Wto 9:00)vesanya napisał(a): Dziwi mnie, że można kogoś nie tolerować/nie akceptować za coś, co nikomu nie wyrządza krzywdy.
Dobrze @vesanya, tylko jakbym poznał kobietę, która sypiała z tym, z tamtym, ogółem - umawiała się często na seks, a wobec mnie zaczęłoby się coś głębszego, tak że nie zamierzałaby mnie zdradzić, to jednak zostałoby w niej przyzwyczajenie. A jak dowiadywałem się z materiałów o samorozwoju, nasz umysł, gdy obierzemy sobie inny kurs życiowej ścieżki, prędzej czy później lgnął będzie do powrotu na dawne tory, jako na te sprawdzone; stąd tak często nam nie idzie zmienienie się. Jeśli temu wierzyć (co opiera się na psychologii), to fakt, jak prowadzi się dana osoba w kwestii uprawiania seksu nie jest bez znaczenia. Zdecydowanie mniej zaufania, mojego przynajmniej, budzi osoba przyzwyczajona do seksu tu, seksu tam, seksu, seksu... Druga sprawa - wpadka, niby żyjemy w dobie antykoncepcji, ale czy można być pewnym, że strona kobieca nie zajdzie w ciążę na sto procent? Myślę, że oburzanie się w tym temacie, jak i w ogóle w społeczeństwie na rozluźnienie seksualne, może wynikać stąd, że sporo osób instynktownie wyczuwa, że coś tu nie gra i określenia puszczania się, dawania d...y są czymś w sposób naturalny nie dającymi przyzwolenia na rozpiździel. Natomiast, stronienie nawet od towarzystwa osób o innych poglądach na ową sferę życia uważam za już trochę skrajne, niemniej o tyle uzasadnione, o ileż zgadzamy się, że - chcąc, nie chcąc - podświadomie troszenkę przejmujemy nawyki, słownictwo i zachowanie środowiska, w jakim się obracamy.
Kłócimy się, ale kłótnia jest częścią życia. Ale też nie róbmy tego na każdym kroku, co rusz w jednym, drugim i trzecim temacie - ta przepychania o swoje racje.