15 Maj 2018, Wto 20:01, PID: 746598
(15 Maj 2018, Wto 18:15)Kaspar Hauser napisał(a): Dobrze @vesanya, tylko jakbym poznał kobietę, która sypiała z tym, z tamtym, ogółem - umawiała się często na seks, a wobec mnie zaczęłoby się coś głębszego, tak że nie zamierzałaby mnie zdradzić, to jednak zostałoby w niej przyzwyczajenie. A jak dowiadywałem się z materiałów o samorozwoju, nasz umysł, gdy obierzemy sobie inny kurs życiowej ścieżki, prędzej czy później lgnął będzie do powrotu na dawne tory, jako na te sprawdzone; stąd tak często nam nie idzie zmienienie się. Jeśli temu wierzyć (co opiera się na psychologii), to fakt, jak prowadzi się dana osoba w kwestii uprawiania seksu nie jest bez znaczenia. Zdecydowanie mniej zaufania, mojego przynajmniej, budzi osoba przyzwyczajona do seksu tu, seksu tam, seksu, seksu...Piszesz o relacji romantycznej, związku, a mnie chodziło stricte o relację koleżeńską lub przyjacielską. Doskonale rozumiem, że seksualna przeszłość partnera ma znaczenie w związku, dla mnie też w jakimś stopniu ma. Ale to, z kim i ile uprawia seks moja koleżanka czy kolega to już nie moja brocha, bo moja relacja z nimi nie ma z tym nic wspólnego i liczą się inne rzeczy, inne cechy tych ludzi, a nie to, jakie mają podejście do seksu.
(15 Maj 2018, Wto 18:15)Kaspar Hauser napisał(a): Natomiast, stronienie nawet od towarzystwa osób o innych poglądach na ową sferę życia uważam za już trochę skrajne, niemniej o tyle uzasadnione, o ileż zgadzamy się, że - chcąc, nie chcąc - podświadomie troszenkę przejmujemy nawyki, słownictwo i zachowanie środowiska, w jakim się obracamy.Dla mnie to trochę takie zamykanie się na ludzi, potencjalnie wartościowych, umotywowane lękiem. Jeśli ktoś jest pewien tego, w co wierzy i jakie wyznaje wartości, to nie musi się obawiać, że przejmie cudzy sposób myślenia i postępowania. Tylko ktoś niepewny swego będzie stronił od inności, widząc w niej zagrożenie. Ja mogłabym się odciąć od mięsożerców z obawy, że ich obecność i poglądy doprowadzą do zmiany mojej diety, ale wiem, że tak się nie stanie, bo to w co wierzę jest we mnie mocno zakorzenione. Plus, jeśli się otaczamy różnymi ludźmi, zarówno takimi, z którymi mamy wspólne wartości jak i takimi, którzy się od nas różnią, jest mniejsza szansa na to, że ktoś łatwo nas "przeciągnie na swoją stronę". Osoby rozwiązłe seksualnie nie muszą być jedynymi, z którymi się zadajemy, po prostu nie widzę sensu ich wykluczać, jeśli mają wiele zalet czyniących z nich dobrych kolegów/przyjaciół.