15 Cze 2018, Pią 15:49, PID: 750489
(15 Cze 2018, Pią 15:36)Hank napisał(a):Masz rację.... ale jak na tà chwilę jest mi strasznie ciężko nawet z tą herbatą...Codziennie leżę do 12 i wstaję żeby iść do pracy...prawie nie jem a niedawno udało mi się przytyć żeby mieć takie krągłości jak chciałam...(15 Cze 2018, Pią 15:18)Claudia napisał(a): Aczkolwiek ja czuję się wypalona życiowo i zawodowo...Nie radzę sobię z prostymi czynnościami też...Zwykłe zrobienie herbaty jest dla mnie nie lada wyczynem...
Też tak miałem. Jeszcze tak miewam. Powoli jednak zaczyna mi się chcieć być szczęśliwym.
Tylko jeszcze strasznie mi ciężko jest o wszystkim dłużej pozytywnie myśleć ("w środku"),
kiedy widzę to wszystko negatywne patrząc na otaczającą rzeczywistość ("na zewnątrz").
Nadal rozbijam się o "mur cierpienia", ale przestałem na niego wbiegać, teraz mnie po prostu czasami popychają na tę "ścianę" .
Jak sam nie zrobię siebie szczęśliwym, to nikt mnie szczęśliwym nie uczyni.
Tylko czas, tylko wysiłek może coś zmienić.
Musisz codziennie, na przekór niechęci, przez długi czas "robić sobie herbatę", żeby któregoś dnia, zupełnie bez potrzeby, bez wysiłku, nawet bez świadomości uśmiechnąć się od siebie i pomyśleć "no fajnie... to może dzisiaj dla odmiany z cytryną, albo zieloną zamiast czarnej..."
Nie da się tego zrozumieć.
To można tylko poczuć.
Żeby to poczuć trzeba przestać o tym myśleć.
Trzeba przestać tego chcieć na siłę.
I trzeba pozwolić, żeby to się pojawiło.
I cierpliwie czekać i być uważnym.
Tak mi się wydaje, takie jest moje zdanie.
Ale masz rację...muszę codziennie "robić herbatę" aż w końcu nie będzie to wyzwaniem... Dziękuję za zainteresowanie,to miłe.
Nie wiem jak jeszcze walczyć ze sobą,jak Ty znalazłeś siłę do walki?