23 Wrz 2018, Nie 12:43, PID: 765186
Miałem w jakiejś mierze podobną sytuację w klasie maturalnej. Wcześniej z powodu problemów miałem przerwę w nauce, więc porzuciłem naukę w drugiej klasie. Powtórzyłem ją zaocznie w CKU. Wróciłem na ostatnią, trzecią klasę do dawnego liceum, oczywiście zespół klasowy był inny, o rok młodszy.
Nie przyjęli ciepło tego, że przyszedł ktoś nowy, kto w dodatku dobrze się uczy. Wyczuli natychmiast moją słabość, gdy (jak to ja) byłem przerażoną ofiarą na WF-ie. Bałem się, gdy leci do mnie piłka. Siatkówka to był horror, z moją koordynacją ruchową nie byłem w stanie ogarnąć zmiany pozycji, nie byłem w stanie serwisem przebić ponad siatkę.
Wyczuli w tym moją słabość. Był tam taki cwaniaczek, który dawał mi do zrozumienia, że nie jestem członkiem tej grupy (nie podawał ręki, bo mówił, że ma brudną, ale innym wcześnie podał). Chowali mi plecak, wykonywali jakieś gesty za moimi plecami. Niektóre dziewczyny w klasie też były zmanierowane i kłótliwe.
Nie wytrzymałem tego, dlatego był wniosek o nauczanie indywidualne - oficjalnie z powodu zaburzeń lękowo-depresyjnych (co było prawdą).
Ostatnie 3 miesiące przed maturą spokojnie uczyłem się indywidualnie z nauczycielami i dobrze na tym wyszedłem.
Dziś nie mam z nikim z tej klasy kontaktu.
Nie czułem się gorszy. Czułem się niedopasowany do grupy i słaby psychicznie. Znałem swoje słabe strony (WF itd.), ale znałem też dobre. Wiedziałem, że już tak dalej nie wytrzymam, stąd to nauczanie indywidualne. Jednak cały czas zachowywałem w miarę realne poczucie własnej wartości.
PS. Błędem było to, że nie wziąłem od początku zwolnienia z WF-u. Myślałem, że bohatersko się odnajdę. Uwierzyłem też w to, że WF jest dobry dla zdrowia. Była wtedy kampania ogólnopolska przeciw tym, którzy nadużywają zwolnień z WF-u. Nabrałem się na to i tu przeceniłem siły (psychiatra by mi spokojnie wystawiła). Owszem, może i jest dobry dla zdrowia fizycznego, ale niektórzy mogą na nim ucierpieć psychicznie (szczególnie, że nauczyciele WF-u mają często słabe kompetencje pedagogiczne do radzenia sobie z uczniami mniej zdolnymi sportowo).
Nie przyjęli ciepło tego, że przyszedł ktoś nowy, kto w dodatku dobrze się uczy. Wyczuli natychmiast moją słabość, gdy (jak to ja) byłem przerażoną ofiarą na WF-ie. Bałem się, gdy leci do mnie piłka. Siatkówka to był horror, z moją koordynacją ruchową nie byłem w stanie ogarnąć zmiany pozycji, nie byłem w stanie serwisem przebić ponad siatkę.
Wyczuli w tym moją słabość. Był tam taki cwaniaczek, który dawał mi do zrozumienia, że nie jestem członkiem tej grupy (nie podawał ręki, bo mówił, że ma brudną, ale innym wcześnie podał). Chowali mi plecak, wykonywali jakieś gesty za moimi plecami. Niektóre dziewczyny w klasie też były zmanierowane i kłótliwe.
Nie wytrzymałem tego, dlatego był wniosek o nauczanie indywidualne - oficjalnie z powodu zaburzeń lękowo-depresyjnych (co było prawdą).
Ostatnie 3 miesiące przed maturą spokojnie uczyłem się indywidualnie z nauczycielami i dobrze na tym wyszedłem.
Dziś nie mam z nikim z tej klasy kontaktu.
Nie czułem się gorszy. Czułem się niedopasowany do grupy i słaby psychicznie. Znałem swoje słabe strony (WF itd.), ale znałem też dobre. Wiedziałem, że już tak dalej nie wytrzymam, stąd to nauczanie indywidualne. Jednak cały czas zachowywałem w miarę realne poczucie własnej wartości.
PS. Błędem było to, że nie wziąłem od początku zwolnienia z WF-u. Myślałem, że bohatersko się odnajdę. Uwierzyłem też w to, że WF jest dobry dla zdrowia. Była wtedy kampania ogólnopolska przeciw tym, którzy nadużywają zwolnień z WF-u. Nabrałem się na to i tu przeceniłem siły (psychiatra by mi spokojnie wystawiła). Owszem, może i jest dobry dla zdrowia fizycznego, ale niektórzy mogą na nim ucierpieć psychicznie (szczególnie, że nauczyciele WF-u mają często słabe kompetencje pedagogiczne do radzenia sobie z uczniami mniej zdolnymi sportowo).