23 Wrz 2018, Nie 17:51, PID: 765232
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 23 Wrz 2018, Nie 19:11 przez Acj.)
Zbyt wiele wspomnień z gimnazjum i przed nie mam, przez co czuję się czasem jak taka tabula rasa. Trochę tylko wyrywkowo pamiętam "dowcipy" znajomego, który to był moim wrogiem i kumplem w jednej osobie swego czasu.;p Wrogów w końcu trzeba trzymać blisko. Na początku był takim trochę 'wrogiem', bo nigdy nie darowałby sobie żartu jakiegoś ze mnie lub zrobienia mi czegoś na złość. Później wyciągał mnie z domu na miasto, ale tam też różnie bywało.;p Z wiekiem się trochę zmienił, ale nadal trochę tak myślę o nim przez pryzmat tamtego czasu.
Z wfem nigdy sobie nie radziłem i o to mam jedną z większych pretensji do siebie. Zawsze wybierany na końcu i ile starań bym nie włożył w grę, to wynik zawsze ten sam. Na studiach niby było lepiej, ale też nadmiernie trochę go przeżywałem.;p Gdybym miał z kim, to bym chociaż na tenisa poszedł. A tak, to sam na siłowni siedziałem.
Ogółem przykro się Wasze doświadczenia czyta. Mam nadzieję, że obecnie jest znacznie, znacznie lepiej.
Z wfem nigdy sobie nie radziłem i o to mam jedną z większych pretensji do siebie. Zawsze wybierany na końcu i ile starań bym nie włożył w grę, to wynik zawsze ten sam. Na studiach niby było lepiej, ale też nadmiernie trochę go przeżywałem.;p Gdybym miał z kim, to bym chociaż na tenisa poszedł. A tak, to sam na siłowni siedziałem.
Ogółem przykro się Wasze doświadczenia czyta. Mam nadzieję, że obecnie jest znacznie, znacznie lepiej.