26 Mar 2019, Wto 9:56, PID: 786897
Diffident i Tutu mógłbym się podpisać pod waszymi postami. Choć i tak jesteście lepsi w tym, że pracujecie, ja straciłem robotę właśnie. Wytrwać 3 lata w jednym miejscu naprawdę szacunek.
Najgorsze jest to, że nawet brak motywacji, by coś zmienić. Znaczy, niby jest, ale w praktyce to jej nie ma. Fobia + deprecha wzajemnie się nakręcają i ciężko z tego wyjść. Obawiam się, że czasem może się i nie da.
mała uwaga co do studiów - ja osobiście żałuję, że polazłem na studia, presja rodziny środowiska i niepotrzebnie straciłem czas. Nie trzeba iść na studia, nie jest to konieczność. I nie ma co robić sobie wyrzutów, że się nie skończyło (chyba, że coś naprawdę Cię interesuje i chciałbyś daną rzecz robić, a wiąże się z koniecznością skończenia studiów)
gdybym był mądrzejszy to po gimnazjum poszedłbym do technikum i do pracy. Ale nie ma co gdybać, mleko się rozlało.
szanse na wyrwanie się - są. Tylko kwestia właśnie motywacji, chęci. Ja nigdy w życiu nie wiedziałem co tak naprawdę chcę robić i tak mi zostało. W sumie najlepiej pracowało mi się jeszcze na farmie za granicą - spokój, cisza, natura, brak pędu miasta, korków... ale niestety ta droga jest dla mnie już zamknięta.
zawsze też myślałem o pracy związanej ze 'śmiercią'. Uwielbiam cmentarze, ten melancholijny nastrój. Trochę pracowałem w zakładzie pogrzebowym, ale niestety moja psychika jest na to za słaba i spasowałem. Chyba, że praca bez noszenia zwłok i ogładania zmarłych, ale ciężej taką dostać i mniej płatna
Najgorsze jest to, że nawet brak motywacji, by coś zmienić. Znaczy, niby jest, ale w praktyce to jej nie ma. Fobia + deprecha wzajemnie się nakręcają i ciężko z tego wyjść. Obawiam się, że czasem może się i nie da.
mała uwaga co do studiów - ja osobiście żałuję, że polazłem na studia, presja rodziny środowiska i niepotrzebnie straciłem czas. Nie trzeba iść na studia, nie jest to konieczność. I nie ma co robić sobie wyrzutów, że się nie skończyło (chyba, że coś naprawdę Cię interesuje i chciałbyś daną rzecz robić, a wiąże się z koniecznością skończenia studiów)
gdybym był mądrzejszy to po gimnazjum poszedłbym do technikum i do pracy. Ale nie ma co gdybać, mleko się rozlało.
szanse na wyrwanie się - są. Tylko kwestia właśnie motywacji, chęci. Ja nigdy w życiu nie wiedziałem co tak naprawdę chcę robić i tak mi zostało. W sumie najlepiej pracowało mi się jeszcze na farmie za granicą - spokój, cisza, natura, brak pędu miasta, korków... ale niestety ta droga jest dla mnie już zamknięta.
zawsze też myślałem o pracy związanej ze 'śmiercią'. Uwielbiam cmentarze, ten melancholijny nastrój. Trochę pracowałem w zakładzie pogrzebowym, ale niestety moja psychika jest na to za słaba i spasowałem. Chyba, że praca bez noszenia zwłok i ogładania zmarłych, ale ciężej taką dostać i mniej płatna