24 Mar 2019, Nie 17:08, PID: 786773
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Mar 2019, Nie 17:17 przez MissCthulhu.)
Uszy? Jedno mam nierówne, tzn. odchylone od pozycji płodowej, jakoś tak leżałam... Niestety nie do naprawienia inaczej niż nacięciem chrząstki czego nie planuję na osłabiony obecnie organizm, a moja mama próbowała przyklejać je taśmą jak byłam mała; no niestety zostało. Jest takie nieuformowane, ale NA SZCZĘŚCIE można nosić słuchawki. Domyślam się jednak, że chodzi o tunele. 18mm x2. Lubię je, to był bardzo powolny proces i o dużym dla mnie znaczeniu. Ucho może wrócić do normy, nawet stosunkowo szybko będąc niezszywane; może też być zszyte, ale nie zamierzam z nich rezygnować, to jedyny silikon w moim ciele...
Fun fact, obcy ludzie kiedyś wielokrotnie podchodzili do mnie i ze skrępowaniem pytali, czy to myk z lusterkami, czy naprawdę rozciągnięte; aż palec niektórzy chcieli przekładać. Prank z zakładaniem kłódki w technikum też był. Ale taki kumplowski, nie złośliwy; dostałam kluczyk po 5 minutach w+ i pamiątkowym zdjęciu. Wizerunki rozciągniętych uszu są stare jak świat, wiem, że była na to moda; u mnie akurat to nie moda (2 lata zajęło mi to od zera, własnoręcznie, tzw. "taperami" albo taperami obwijanymi taśmą, ale tam zbierał się naskórek - były też spiralki; w międzyczasie się "popsuło" i musiałam na tydzień-dwa wyjąć wszystko, straciłam już [sic] parę mm i musiałam na nowo wpychać, szybko się goją) wpłynęła na decyzję, ale np. posążki Buddy według wszystkich tradycji (o ile mi wiadomo, bo są takie "chude"i "grube", żeby wyjaśnić prosto; każda kultura trochę dodaje albo odejmuje od "czystego" wizerunku aż nie wiadomo, jaki jest czysty) oraz do tej pory obecne jest w kulturach Wschodu bardziej, podobnie jak przekłuwanie prawego płatka nosa (o ile nie mylę stron) u hinduskich dziewczynek dla bogini płodności, po pierwszym okresie.
Dziękuję Ci. Za obiektywność i szczerość, choć nie wiem czy 5 czy 10, bo 180cm wzrostu jednak robi dziwne rzeczy z wyglądem i rozkładem tłuszczu, podobnie jak zaburzenia gospodarki hormonalnej. Ale na pewno kilka na minus jeszcze, bym czuła się lepiej we własnym ciele; jak ja, a nie ktoś przykryty zbędnym tłuszczem.
@ekstra_intro
Fun fact, obcy ludzie kiedyś wielokrotnie podchodzili do mnie i ze skrępowaniem pytali, czy to myk z lusterkami, czy naprawdę rozciągnięte; aż palec niektórzy chcieli przekładać. Prank z zakładaniem kłódki w technikum też był. Ale taki kumplowski, nie złośliwy; dostałam kluczyk po 5 minutach w+ i pamiątkowym zdjęciu. Wizerunki rozciągniętych uszu są stare jak świat, wiem, że była na to moda; u mnie akurat to nie moda (2 lata zajęło mi to od zera, własnoręcznie, tzw. "taperami" albo taperami obwijanymi taśmą, ale tam zbierał się naskórek - były też spiralki; w międzyczasie się "popsuło" i musiałam na tydzień-dwa wyjąć wszystko, straciłam już [sic] parę mm i musiałam na nowo wpychać, szybko się goją) wpłynęła na decyzję, ale np. posążki Buddy według wszystkich tradycji (o ile mi wiadomo, bo są takie "chude"i "grube", żeby wyjaśnić prosto; każda kultura trochę dodaje albo odejmuje od "czystego" wizerunku aż nie wiadomo, jaki jest czysty) oraz do tej pory obecne jest w kulturach Wschodu bardziej, podobnie jak przekłuwanie prawego płatka nosa (o ile nie mylę stron) u hinduskich dziewczynek dla bogini płodności, po pierwszym okresie.
Dziękuję Ci. Za obiektywność i szczerość, choć nie wiem czy 5 czy 10, bo 180cm wzrostu jednak robi dziwne rzeczy z wyglądem i rozkładem tłuszczu, podobnie jak zaburzenia gospodarki hormonalnej. Ale na pewno kilka na minus jeszcze, bym czuła się lepiej we własnym ciele; jak ja, a nie ktoś przykryty zbędnym tłuszczem.
@ekstra_intro