09 Kwi 2019, Wto 8:00, PID: 788508
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Kwi 2019, Wto 8:00 przez MissCthulhu.)
Czy koniecznie trzeba używać słowa "pedał"? Jako osoba biseksualna jestem nieco zniesmaczona.
Nawet gdyby OP był "pedałem", to co z tego? Wstyd w rodzinie? Wstyd na wsi/mieście, trzeba odciąć i wydziedziczyć, a najlepiej to panienkę zamówić coby "wyleczyła z takich głupot"?
Lubię myśleć, że w XXI wieku takie myślenie to nie standard, a nieszczęśliwe przypadki. Osoby nieheteronormatywne też odczuwają pociąg seksualny oraz też mają z nim problemy.
Aseksualizm to coś innego, jakby wrodzonego i nieulegającego żadnym zmianom w czasie, a tutaj (rozpatruję forum w ujęciu posta) zmiany w libido często są spowodowane branymi lekami (nie tylk SSRI czy SNRI, ale też benzodiazepiny) oraz, po prostu, padniętym nastrojem, bo jak mózg nie pracuje na pełnych obrotach, to średnio chce się również spędzać z kimś intymnie czas, ma się poczucie wszechogarniającego bezsensu, po co więc mitrężyć czas na kopulację?
W "7 metrach pod ziemią" jest wywiad z aseksualną osobą, czy jest miarodajna to już oceńcie sami, na mnie sprawiła wrażenie bycia "zachwyconą własną innością" co niekoniecznie jest złą rzeczą, tam po prostu bardzo rzucało się w oczy i liczyłam na bardziej spokojny, naukowy ton rozmowy, ale to rozmowa, a nie prelekcja...
Nawet gdyby OP był "pedałem", to co z tego? Wstyd w rodzinie? Wstyd na wsi/mieście, trzeba odciąć i wydziedziczyć, a najlepiej to panienkę zamówić coby "wyleczyła z takich głupot"?
Lubię myśleć, że w XXI wieku takie myślenie to nie standard, a nieszczęśliwe przypadki. Osoby nieheteronormatywne też odczuwają pociąg seksualny oraz też mają z nim problemy.
Aseksualizm to coś innego, jakby wrodzonego i nieulegającego żadnym zmianom w czasie, a tutaj (rozpatruję forum w ujęciu posta) zmiany w libido często są spowodowane branymi lekami (nie tylk SSRI czy SNRI, ale też benzodiazepiny) oraz, po prostu, padniętym nastrojem, bo jak mózg nie pracuje na pełnych obrotach, to średnio chce się również spędzać z kimś intymnie czas, ma się poczucie wszechogarniającego bezsensu, po co więc mitrężyć czas na kopulację?
W "7 metrach pod ziemią" jest wywiad z aseksualną osobą, czy jest miarodajna to już oceńcie sami, na mnie sprawiła wrażenie bycia "zachwyconą własną innością" co niekoniecznie jest złą rzeczą, tam po prostu bardzo rzucało się w oczy i liczyłam na bardziej spokojny, naukowy ton rozmowy, ale to rozmowa, a nie prelekcja...