30 Paź 2019, Śro 16:22, PID: 809216
(30 Paź 2019, Śro 15:17)apatiskt napisał(a):(30 Paź 2019, Śro 14:56)moc.awruk napisał(a): Jestem zadania, że natura ludzka aż się prosi o takie zachowania. Tu nie mają znaczenia same akty(nawet są tacy, którzy są z zasady wierni, ale ciągle szukają stymulacji, więc i zdrad itp.), ale to, w jakim stopniu ktoś panuje nad instynktami i emocjami.Mam podobne odczucia (odnośnie tego, że natura ludzka się o to prosi), ale taka pobudka do niewierności, czy tam po prostu do sypiania z innymi może już budzić trochę niepokoju, bo jeżeli w grę wchodzą emocje, być może jeszcze stymulowane przez zaspokajane instynkty, to już rodzi się dobre podłoże do tego, żeby zrodziły się jakieś uczucia - choćby absurdalne, ale może tez w jakimś stopniu potęgowane przez to, że w końcu pojawiło się coś nowego, że to takie fascynujące, i tak dalej. W takich momentach porównuje się swoją "codzienną codzienność" z tą cudowną, chwilową rewelacją, no i może nastąpić często błędne przewartościowanie rzeczywistości.
Ogólnie, jeśli ma być fascynująco i jeśli ma być dużo stymulacji na tym polu, to chyba lepiej już się spotykać z paroma osobami na raz tak po prostu, ale stawiać sytuację jasno mówiąc, że związku się nei szuka. Ewentualnie wpaść w wir poznawania nowych osób. Idk.
Lubię Twój sposób rozumowania.
Masz rację, co do tego, że uczucia moją się pojawiać poprzez taki sposób zaspokojenia swoich żądz - to prawda. Myślę, że ludzie, którzy są podatni na tego typu przywiązania mogą temu ulec no i pewnie tacy, którzy nie są świadomi tych mechanizmów. Jakoś tak w naszej kulturze przyjęło się, że seksualność wiąże się z silnym przywiązaniem, silnymi emocjami. Gdzieś znalazłam nawet badanie, że ogólnie ludzie, którzy ulegają tym chwilowym emocjom i jak to określiłaś poddają się temu "błędnemu przewartościowaniu rzeczywistości", często pozornie chcą być wierni jednej osobie(bo takie mają wartości - możliwe, że wdrukowane przez wzorce kulturowe, a może też chcą sobie udowodnić, że potrafią mieć silną wolę(choć może to być tylko ich wyobrażenie o sobie)), też mogą się dość szybko znudzić inną osobą i szukać innych. Można to zauważyć po powszechnych problemach w związkach w naszej kulturze czy coraz bardziej popularnym rozwodom.
W ogóle coraz częściej można zauważyć praktykę zawierania związków poprzez randkowanie, powierzchowne poznanie drugiej osoby. Dla mnie to dziwne, że osoby mało się znają, nie wiedzą o sobie praktycznie nic, a brną w głębszą relację emocjonalną czy seksualną nazywając to związkiem - często też takie relacje okazują się niestabilne, mogą szybko się kończyć. Ulegają tym właśnie chwilowym emocjom. Można zamiast tego zacząć od koleżeństwa, potem przejść w przyjaźń a potem dopiero nazywać to związkiem, ale chyba tak praktyka powoli przymiera w naszym społeczeństwie. Zupełnie tak jakby pomiędzy koleżeństwem a związkiem istniała jedna różnica - wykorzystanie swoich narzędzi do rozpłodu. Kto co woli, ale mnie takie coś nie interesuje. Lepiej postawić w takim wypadku na przelotne znajomości seksualne niż hucznie nazywać to związkiem, bo ktoś poczuł ten mistyczny stan zakochania zupełnie nic nie wiedząc o drugiej osobie.
Zupełnie tak, jakby pewne osoby jedynym aspektem, którym ktoś mógłby zatrzymać przy sobie jakąś osobę, był by aspekt seksulaności. Czy nie lepiej zatrzymać kogoś przy sobie i przyciągnąć kogoś swoim unikatowym charakterem, okazaniem wsparcia w trudnych momentach, zrozumieniem dogłębnie czyjejś psychiki? W taki sposób można również wytworzyć silne przywiązanie do kogoś i myślę, że byłoby to trwalsze rozwiązanie niż seks na wyłączność, no i przy okazji nie trzeba by było martwić się o to, że gdy ktoś uprawia z kimś tylko seks, to zostawi drugą osobę dla kogoś innego. No chyba, że ktoś ma taki charakter, który polega na szukaniu ciągłych wrażeń, to wtedy będzie mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś zostanie z kimś trwale emocjonalnie związany.