07 Lis 2019, Czw 20:09, PID: 809996
(07 Lis 2019, Czw 16:31)Siakistam napisał(a): Czy miewam tego typu myśli wielkościowe? Tak, coraz rzadziej, ale niestety w dalszym ciągu tak. Czy uważam je za zdrowe? Zdecydowanie nie. Widzę je bardziej jako formę doraźnego podnoszenia swojej wątłej samooceny, ucieczki od problemów i rzeczywistości. Dużo łatwiej jest latać w chmurach wierząc i marząc, niż podejmować realne wysiłki, które też nie dają żadnej gwarancji, że się osiągnie jakikolwiek sukces. Ten, w głowie, przychodzi na pstryknięcie palca. Nie działają te wyobrażenia na mnie motywująco, nie zmuszają do pracy, tylko rozleniwiają.Zgadzam się z tym, że jest to próba dowartościowania podobnie jak np. prokrastynacja.
Im niższa samoocena, tym większe ambicje osiągnięcia Bóg wie czego. Można powiedzieć, ze wielkość ambicji jest wprost proporcjonalna do niskości samooceny.
Człowiek o w miarę zdrowej samoocenie nie ma potrzeby udowadniania przed sobą czy światem swojej wielkości. On siebie lubi, kocha takim jakim jest, bezwarunkowo.
Ci wcale nie oznacza, że te chorobliwe ambicje są czymś absolutnie złym. Jeśli któregoś dnia taki ktoś się zaweźmie i zechce jednak dopiąć swego, to może naprawdę osiągnąć coś wielkiego, z czego skorzystają również inni ludzie. Natomiast taki człowiek powiedzmy o zdrowej samoocenie, który nie wymaga od siebie nadmiernie wiele, nie ma takiej motywacji wewnętrznej, żeby zrobić wielkiego, więc pewnie rzadziej to robi.
Obawiam się, że wielkie rzeczy zawdzięczamy w dużej mierze takim permanentnie niezadowolonym z siebie osobom.