16 Lis 2009, Pon 21:58, PID: 186008
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16 Lis 2009, Pon 22:06 przez Pozytywny.)
Ja mam w robocie babeczkę dla której "pracuje" tzn, wypełniam jej polecenia. No i tak mi głupio i tak się peszyłem jak mi coś tłumaczyła, że wymyśliłem że nie będe na nią patrzył pomijając, że ni w ząb nie rozumiałem o co jej chodzi.. z nerwów. No więc po jakimś czasie to się utarło i teraz jak ona mi coś tłumaczy to patrzy na ścianę, w komputer i ja też w swój komputer albo na ściane.. wyglądamy jak niewidomi. Jak nam się skrzyżuje wzrok to się głupio czuje i uciekam. Chyba się skumała, że się peszę.. w każdym razie ja czuje się jak dziwak... źle mi z tym, ale chodze codziennie do roboty. Rozpiszę się przy okazji... każdy dzień w robocie to dla mnie cierpienie, które znoszę. Nic kompletnie, nic nie mówie. Słucham, odpowiadam tak i nie. Bardzo się denerwuję. Nie umiem zjeść kanapki i wyjść do kibla.. tzn robie to, ale sprawia mi to okropny kłopot i kosztuje nerwy. Do czego dąże kochani... to się da znieść... jakoś