04 Sie 2010, Śro 23:34, PID: 217491
Zoe, dasz radę. Ja lubię ulgę po niemiłych wydarzeniach.
Moje kontakty z rodziną są udawane. Zawsze były wrzaski, groźby, w sumie teraz też są. Jednak już nie robię sobie z tego za wiele, bo mi nie zależy. Planuję tylko jak w tym zgiełku się zorganizować, odetchnąć i znaleźć siłę na pracę. Będę im rzucać część zarobionej kasy i czuć się tu jak u siebie, włączać światło tak późno jak mi się spodoba. A może któregoś pięknego dnia się stąd wyniosę.
Zero wsparcia, tylko chwalenie się mną na pokaz - a bo ona już napisała pracę, a teraz czeka na sprawdzenie - ta, jasne. Chciałabym rodziców, którym można powiedzieć, że to za trudne, że będę próbować. Tu nie ma miejsca na to.
Opowiadam coś, a mama nagle rzuci "aha" i zwraca się do kogoś innego, tak jakby moje słowa nic nie znaczyły.
Wszystko udawane, jak coś mówię, to robię dobre wrażenie, ale i tak zdaję sobie sprawę, że do nikogo nie dotrze i na nikim nie zrobi wrażenia. Udaję nawet inną osobę i zmyślam, tak żeby było wygodniej - i mi i im.
Moje kontakty z rodziną są udawane. Zawsze były wrzaski, groźby, w sumie teraz też są. Jednak już nie robię sobie z tego za wiele, bo mi nie zależy. Planuję tylko jak w tym zgiełku się zorganizować, odetchnąć i znaleźć siłę na pracę. Będę im rzucać część zarobionej kasy i czuć się tu jak u siebie, włączać światło tak późno jak mi się spodoba. A może któregoś pięknego dnia się stąd wyniosę.
Zero wsparcia, tylko chwalenie się mną na pokaz - a bo ona już napisała pracę, a teraz czeka na sprawdzenie - ta, jasne. Chciałabym rodziców, którym można powiedzieć, że to za trudne, że będę próbować. Tu nie ma miejsca na to.
Opowiadam coś, a mama nagle rzuci "aha" i zwraca się do kogoś innego, tak jakby moje słowa nic nie znaczyły.
Wszystko udawane, jak coś mówię, to robię dobre wrażenie, ale i tak zdaję sobie sprawę, że do nikogo nie dotrze i na nikim nie zrobi wrażenia. Udaję nawet inną osobę i zmyślam, tak żeby było wygodniej - i mi i im.