24 Wrz 2009, Czw 13:47, PID: 177860
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Wrz 2009, Czw 14:04 przez stap!inesekend.)
U mnie może nie było tak ostrego przymusu w rodzinie, ale teksty w stylu "pójdź do kościoła i zacznij nowy rok czy inne nowe coś tam z Bogiem" albo, że ja mogę pożałować, że Bóg slucha i tak dalej były... Natomiast przymus spoleczny w Polsce jest ogromny. Choc wiele osob niby chodzi już do kosciola od przypadku, to jestem pewien, że u większości coś siedzi pod skórą. Z tym, że wybierają sobie to, co im pasuje, a co nie. Ja do dzisiaj się modlę, pewnie na zasadzie "Jak trwoga, to do Boga". Szczerze mówiąc, to marzy mi się taki mały, liberalny, protestancki kościółek, pełen miłości, ciepła i zrozumienia... Gdzie nie byłoby hipokryzji i układów. Ech.. Utopia.