06 Cze 2013, Czw 20:50, PID: 353539
Chyba znowu powraca pewna świadomość z Cienia, w formie pół-świadomej póki co, trzeba stoczyć z nią bój, bo pewnie za tym jest światło. Jednak to praktyka wznieca to doświadczenie, bo jak sobie zrobiłem przerwę to tego nie było Czyli jest to bariera którą trzeba przeskoczyć. Wygląda jakby tam był cały syf jaki tylko we mnie jest, wszystko wychodzi na powierzchnię.
Najlepsze, że trudno wtedy praktykować, bo jest to teraz połączone z buntem przeciwko wszystkiemu, łącznie z buntem do praktyki. Moja największa wada to niesamowita niecierpliwość, chyba muszę wypracować większą dyscyplinę, żeby utrzymać konkretną praktykę i nie ulegać różnym pokusom oraz nie wpadać w gniew, bo to rozwala wszystko.
Najlepsze, że czuje przy tym, że mam słaby umysł i otępione zmysły, tak jakby wyssanie ze światła, opróżnienie. To chyba też wywołuje ten bunt ego. Ale chyba powoli się już przyzwyczaiłem.
Nie ma innego wyjścia jak się ponad to wznieść. Choć cały czas ma się wrażenie jakby się było w największym upadku jaki tylko jest, że nigdy nie było się dalej od prawdy i przebudzenia, światła, miłości, itp. Tych stanów kiedy się budzi dusza już praktycznie nie ma, bo wszystko wydaje się ciemnością. Chyba trzeba pozwolić na to wszystko, bo wszelaki bunt przeciwko temu wywołuje upadek. Przeszkodą jest tez zbyt wielkie pragnienie do oświecenia, bo przypomina to trochę szaleństwo, więc trzeba przystopować i ukierunkować się altruistycznie, w stanie kiedy czujesz, że ego się temu z całych sił sprzeciwia i próbuje zapanować nad tobą.
Nie chce mi się z nikim rozmawiać nawet, bo wszystkie rozmowy pobudzają ego i silne osądzanie innych, choć muszę odnaleźć na to sposób. Próbowałem dzisiaj milczeć przez większość dnia, moja mama myślała, że ćwiczę wolę, ale po prostu nie chciałem już tracić energii, porozumiewałem się więc na migi Wydawało mi się, że nic sensownego nie jestem w stanie powiedzieć nikomu.
Słucham tej piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=z6agBMFujPU
Autorka jest prawdopodobnie przebudzona
Najlepsze, że trudno wtedy praktykować, bo jest to teraz połączone z buntem przeciwko wszystkiemu, łącznie z buntem do praktyki. Moja największa wada to niesamowita niecierpliwość, chyba muszę wypracować większą dyscyplinę, żeby utrzymać konkretną praktykę i nie ulegać różnym pokusom oraz nie wpadać w gniew, bo to rozwala wszystko.
Najlepsze, że czuje przy tym, że mam słaby umysł i otępione zmysły, tak jakby wyssanie ze światła, opróżnienie. To chyba też wywołuje ten bunt ego. Ale chyba powoli się już przyzwyczaiłem.
Nie ma innego wyjścia jak się ponad to wznieść. Choć cały czas ma się wrażenie jakby się było w największym upadku jaki tylko jest, że nigdy nie było się dalej od prawdy i przebudzenia, światła, miłości, itp. Tych stanów kiedy się budzi dusza już praktycznie nie ma, bo wszystko wydaje się ciemnością. Chyba trzeba pozwolić na to wszystko, bo wszelaki bunt przeciwko temu wywołuje upadek. Przeszkodą jest tez zbyt wielkie pragnienie do oświecenia, bo przypomina to trochę szaleństwo, więc trzeba przystopować i ukierunkować się altruistycznie, w stanie kiedy czujesz, że ego się temu z całych sił sprzeciwia i próbuje zapanować nad tobą.
Nie chce mi się z nikim rozmawiać nawet, bo wszystkie rozmowy pobudzają ego i silne osądzanie innych, choć muszę odnaleźć na to sposób. Próbowałem dzisiaj milczeć przez większość dnia, moja mama myślała, że ćwiczę wolę, ale po prostu nie chciałem już tracić energii, porozumiewałem się więc na migi Wydawało mi się, że nic sensownego nie jestem w stanie powiedzieć nikomu.
Słucham tej piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=z6agBMFujPU
Autorka jest prawdopodobnie przebudzona