13 Cze 2013, Czw 22:34, PID: 354412
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Cze 2013, Czw 22:39 przez mc.)
Ciekawe, szczególnie to ostatnie stwierdzenie o świetle.. Choć mało romantyczne
Akurat zapoznaje się ostatnio z mistyką suficką, i tam wiadomo: Ukochany, Ukochana, itp. Osobiście jakoś bardziej bliskie jest mi takie podejście, niż taka całkowita beznamiętność.
Ja czytałem, że to, że świat czy materialność na duchowej drodze postrzegamy jako ciemność (albo, że materialne jest bezsensem) jest swego rodzaju cieniem, który przy realizacji Self powinien być zintegrowany. Czyli przy realizacji dusza nie powinna postrzegać już takiego rozrzutu pomiędzy duchowym i materialnym. Ale to narazie dla mnie teoria, narazie wiem, że duchowe to powolne umieranie dla starego "ja" i umieranie dla "świata". Ta ciemność - a czasami też ból - ułatwia nam umieranie. Ego protestuje gdy nic nie dostaje i widzi ciemność i w materialnym i duchowym. Gdy słuchamy ego wpadamy w jeszcze większe cierpienie i spowalniamy proces. Gdy podejmujemy wyzwanie to wtedy jest łatwiej, podążamy jakby z prądem rzeki. Tak mi się wydaje na dzień dzisiejszy. Gdzieś czytałem, że trzeba zamknąć bramy nadzieji, a otworzyć bramy przygotowania na śmierć.
Akurat zapoznaje się ostatnio z mistyką suficką, i tam wiadomo: Ukochany, Ukochana, itp. Osobiście jakoś bardziej bliskie jest mi takie podejście, niż taka całkowita beznamiętność.
Ja czytałem, że to, że świat czy materialność na duchowej drodze postrzegamy jako ciemność (albo, że materialne jest bezsensem) jest swego rodzaju cieniem, który przy realizacji Self powinien być zintegrowany. Czyli przy realizacji dusza nie powinna postrzegać już takiego rozrzutu pomiędzy duchowym i materialnym. Ale to narazie dla mnie teoria, narazie wiem, że duchowe to powolne umieranie dla starego "ja" i umieranie dla "świata". Ta ciemność - a czasami też ból - ułatwia nam umieranie. Ego protestuje gdy nic nie dostaje i widzi ciemność i w materialnym i duchowym. Gdy słuchamy ego wpadamy w jeszcze większe cierpienie i spowalniamy proces. Gdy podejmujemy wyzwanie to wtedy jest łatwiej, podążamy jakby z prądem rzeki. Tak mi się wydaje na dzień dzisiejszy. Gdzieś czytałem, że trzeba zamknąć bramy nadzieji, a otworzyć bramy przygotowania na śmierć.