28 Cze 2013, Pią 17:14, PID: 356117
Poczytałem trochę mistyków chrześcijańskich, takie przemyślenia: w chrześcijaństwie sednem umierania jest Chrystus ("W Ojcu się rodzimy, w Jezusie umieramy, w Duchu Świętym zmartwychwstajemy"), i sednem tego umierania jest miłość oraz nieustanna medytacja serca, która pozwala przezwyciężyć trudy "pustyni", "nocy ciemnej", itp. Pustynia to powolne obumieranie, oschłość zmysłów, asceza, itp. Ego w tym czasie naturalnie się buntuje i sprzeciwia temu procesowi, bo jest on dlań bolesny. Niemniej tylko w ten sposób możliwej jest głębsze oczyszczenie człowieka i przygotowanie do połączenia z Bogiem, kontemplacji, itp. Główna praktyka to np. nieustanna modlitwa serca (hezychia), będąca odpowiednikiem sufickiego dhikr czy mantry w bhakti jodze. Czyli skupienie się na jednej sentencji i powtarzanie jej w kółko, po cichu lub na głos. Jest to przygotowanie do kontemplacji, która jest medytacją na wyższym poziomie, gdzie nie uczestniczą w niej zmysły, lecz jest ona czysto duchowa.
św. Grzegorz Palamas napisał(a):Ci, którzy własnie przystapili do tej duchowej walki widzą, że ich rozum, zaledwie zostaje skupiony, wciąż się rozprasza. Nieustannie muszą więc oni sprowadzać go do siebie. Z braku doświadczenia nie wiedzą, że opanowanie umysłu jest czymś najtrudniejszym w dążeniu do kontemplacji i najbardziej zmiennym ze wszystkiego.
Dlatego niektórzy zalecają im zwracanie uwagi na wydychanie i wdychanie i na zatrzymywanie oddechu, tak by kontruloując oddychanie jednocześnie zatrzymać umysł. Powinni oni wykonywać to aż z pomocą Bożą poczynią postep w opanowaniu siebie, uniemożliwiając własnemu rozumowi wychodzenie ku temu, co go otacza. Kiedy w ten sposób oczyszczą swój umysł z zamętu, mogą doprowadzić go do "doskonałej jedności swych własnych mocy".
Można stwierdzić, że dokonuje się to niejako samoistnie dzięki uwadze umysłu.
[..]
Wszystko to dokonuje się bez trudu i specjalnych starań jeśli ktoś osiągnął postęp w duchowym wyciszeniu. Następuje to niejako samoistnie i z konieczności dzięki doskonałemu wejściu duszy do samej siebie.
Początkującym jednak to wszystko nie przychodzi bez trudu. Zobaczmy: cierpliwość jest owocem miłości, bowiem "miłość wszystko znosi", my zaś nauczeni jesteśmy użyć wszelkich sił, by zdobyć się na cierpliwość i w ten sposób dojść do miłości.
Teoleptos z Filadelfi napisał(a):Pamięć o Bogu jest kontemplacją Stwórcy: On zaś przyciąga ku sobie wzrok i pragnienie umysłu i oświeca duszę swym światłem.
Umysł, który zwraca się do Pana, zawiesza wszelkie myśli odnoszące się do stworzeń i widzi nie posługując się pojęciami. Ze względu na niedostępność chwały dochodzi do stanu, który jest najwyższą niewiedzą i przez to rozjaśnia swoje widzenie. Nie poznaje, gdyż to, co postrzega, pozostaje niepojęte.
Hezychiusz z Synaju napisał(a):Czujność jest drogą dla wszystkich cnót i przykazań Bożych. Nazywa się ją także wyciszeniem serca. Polega ona na całkowitym uwolnieniu od wszelkich wyobrażeń, stąd też jest strażnikiem umysłu.
Uwaga stanowi nieustanny spokój wewnętrzny, pozbawiony wszelkiej myśli.
Didadoch z Fotyki napisał(a):Kiedy przez pamięć o Bogu zamkniemy wszystkie drogi rozpraszania się rozumu, zaczyna on wymagać od nas koniecznie jakiegoś czynu, który zadowoliłby potrzebę jego działania. Dla całkowitego wypełnienia tego celu należy mu dać (słowa): "Panie Jezu" jako jedyne zajęcie. Powiedziano bowiem: "NIkt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus". Niech w głębi swego wnętrza zawsze rozważa wyłącznie to słowo, aby nie zwrócić się ku wyobrażeniom. Ci bowiem, którzy w swym sercu nieustannie rozważają owo święte i chwalebne Imię, mogą kiedyś ujrzeć także światło rozumu.
Kiedy myśl całą swą troskę skupia na tym Imieniu, ono wypala wszelki brud pokrywający duszę, co przejawia się też w mocnym odczuciu. Powiedziano bowiem: "Bóg nasz jest ogniem trawiącym" zło. Dlatego Pan wzbudza w duszy wielką miłość do Jego chwały.
Gdy owo chwalebne i bardzo upragnione Imię, poprzez żarliwość serca, nieustannie pozostaje w naszej pamięci, tworzy w nas zdolność miłowania Jego dobroci do tego stopnia, że nic nie jest już w stanie temu przeszkodzić. To jest właśnie owa bezcenna perła, którą można nabyć za sprzedaną całą swoją namiętność i cieszyć się niewypowiedzianą radością, gdy się ją znalazło.
Umysł nie jest w stanie, nawet gdyby go zmuszać, wciąż trzymać się pamięci o Panu Jezusie, jeśli dusza poruszania jest gniewem, podniecana pijaństwem albo nękana ciężkim przygnębieniem.
Gdy bowiem umysł zaciemniony jest gwałtownymi namiętnościami, traci właściwą sobie wrażliwość. Dlatego pragnienie nie ma gdzie wycisnąć swojej pieczęci, aby umysł mógł nieść niezatarty znak medytacji.