24 Sty 2016, Nie 23:14, PID: 509840
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24 Sty 2016, Nie 23:21 przez Aina.)
Dziękuję za odpowiedź. Osobiście uważam, że na chwilę obecną medytacja nie jest dla mnie. Jednakże namowy osób z mojego otoczenia, skierowały mnie w jej kierunku, jako właśnie sposobu na oczyszczenie się z negatywnych myśli i emocji, zapanowanie nad nimi i odnalezienie spokoju, którego mi, jako osobie wiecznie zestresowanej, bardzo brakuje. Niestety być może nie jestem jeszcze gotowa na taką drogę, a powinnam się raczej skupić na "oczyszczaniu serca" w jakiś inny sposób (ciekawe jaki...).
Motywacji mam w sobie bardzo dużo. Wynika ona z mojego pragnienia, by przestać wreszcie rujnować życie moje i moich bliskich swoim negatywizmem, złym nastawieniem, złą opinią o sobie i przewlekłym zestresowaniem. Chciałabym w jakiś sposób nauczyć się samokontroli i skupić na pozytywnych aspektach życia i jako sposób zaproponowano mi medytację. No ale będąc sama z tematem i szukając informacji, mam wrażenie kompletnego zagubienia. Nie przemawia do mnie ton w jakim utrzymanych jest wiele książek z tego tematu. wydaje mi się zbyt niejasny, zbyt enigmatyczny, a co więcej, nie przemawia do mnie ciągłe prawienie o miłości, o konieczności pokochania siebie, ponieważ ja tej miłości po prostu nie czuję (zapewne jestem w jakiś sposób upośledzona). Ale tutaj chyba zaczynam się ocierać o jakieś głębsze problemy. Mam wrażenie, że na chwilę obecną chcę za wiele, a tak jak mówisz, potrzeba tygodni, miesięcy, by dostrzec jakieś zmiany. Wiem jedno, po pierwsze muszę oczyścić serce. Ale jak to zrobić to już nie mam pojęcia.
Motywacji mam w sobie bardzo dużo. Wynika ona z mojego pragnienia, by przestać wreszcie rujnować życie moje i moich bliskich swoim negatywizmem, złym nastawieniem, złą opinią o sobie i przewlekłym zestresowaniem. Chciałabym w jakiś sposób nauczyć się samokontroli i skupić na pozytywnych aspektach życia i jako sposób zaproponowano mi medytację. No ale będąc sama z tematem i szukając informacji, mam wrażenie kompletnego zagubienia. Nie przemawia do mnie ton w jakim utrzymanych jest wiele książek z tego tematu. wydaje mi się zbyt niejasny, zbyt enigmatyczny, a co więcej, nie przemawia do mnie ciągłe prawienie o miłości, o konieczności pokochania siebie, ponieważ ja tej miłości po prostu nie czuję (zapewne jestem w jakiś sposób upośledzona). Ale tutaj chyba zaczynam się ocierać o jakieś głębsze problemy. Mam wrażenie, że na chwilę obecną chcę za wiele, a tak jak mówisz, potrzeba tygodni, miesięcy, by dostrzec jakieś zmiany. Wiem jedno, po pierwsze muszę oczyścić serce. Ale jak to zrobić to już nie mam pojęcia.