11 Sty 2010, Pon 20:12, PID: 192977
Sesja się zbliża wielkimi krokami, a ja się boję otworzyć książkę. Próbuję sobie uświadomić, czego dokładnie się boję, ale nie wiem, łatwiej mi omijać książki i notatki. Do dzisiejszego zaliczenia zaczęłam się uczyć na 2h przed zajęciami, całą noc nie spałam i co chwilę postanawiałam, że już za 5 min zaczynam. Cudem się udało, i mam wrażenie, że wszystko się cudem udaje, bo może 3 rzeczy w ciągu 5 lat powtarzałam, mam raczej dobre wyniki. Dla mnie pierwsze zaliczenie to tak jakby ostateczność, bo drugie jest zazwyczaj ostatnie z ostatnich i bym umarła ze stresu, jakbym wiedziała, że później już możliwości nie ma. A i tak nie mogę się zmotywować i zaczynam w zupełnie ostatniej chwili i strasznie mnie to męczy.