01 Cze 2010, Wto 1:12, PID: 208552
Też kiedyś się nad tym zastanawiałem, bo mam podobnie. Często (choć nie zawsze) jak ktoś zaczyna mi coś smutnego opowiadać, to się uśmiecham. Nie chodzi , że się cieszę wewnętrznie, po prostu się uśmiecham. Dziwne, rzeczywiście.
A tak pokrewnie do tematu:
Niekiedy mam też tak, że jak ktoś się złości na mnie (ale raczej bliska osoba) to chce mi się śmiać. W tym wypadku wydaje mi się, że służy to po prostu temu, aby odeprzeć złe emocje i rozładować atmosferę.
Niekiedy też jak ktoś opowiada mi coś smutnego i oczekuje pocieszenia, to nie umiem go pocieszyć współczując (choć współczuję) więc rozśmieszam daną osobę. Kilka osób podziękowało mi za to,bo poprawiłem im humor, choć nie wiem, czy każdy oczekuje takiego zachowania.
A tak pokrewnie do tematu:
Niekiedy mam też tak, że jak ktoś się złości na mnie (ale raczej bliska osoba) to chce mi się śmiać. W tym wypadku wydaje mi się, że służy to po prostu temu, aby odeprzeć złe emocje i rozładować atmosferę.
Niekiedy też jak ktoś opowiada mi coś smutnego i oczekuje pocieszenia, to nie umiem go pocieszyć współczując (choć współczuję) więc rozśmieszam daną osobę. Kilka osób podziękowało mi za to,bo poprawiłem im humor, choć nie wiem, czy każdy oczekuje takiego zachowania.