17 Wrz 2013, Wto 18:07, PID: 363803
Cytat:Ja po prostu dostaję szału jak idę chodnikiem i ktoś uparcie za mną idzie zamiast mnie wyprzedzić. Mam wtedy ochotę się odwrócić i dać mu po gębie.Pewnie faceci chcą się przyjrzeć Twoim walorom
Też miałem kiedyś taką niechęć do ludzi na chodnikach. Jednak nauczyłem się na to sposobu. Ludzie się spieszą, wszyscy, nawet podświadomie. Dlatego też gdy sama idziesz szybko to albo musisz wymijać, albo ktoś nadąża za Tobą i nie może wyprzedzić. Najgorsza opcja gdy ktoś idzie krok w krok ze mną, tuż obok mnie. Ani nie wyprzedzi, ani nie zwolni.
Mój sposób to naprawdę wolniejszy krok, spacerowy. Stanowisz wtedy przeszkodę, którą inni muszą wymijać, liczyć się z Tobą.
Jako facet w młodym wieku ustępowałem i wymijałem ludzi. Po prostu pewnego dnia doszedłem do wniosku, że tak być nie powinno, w końcu jestem facetem i ustępować innym ludziom nie muszę!
Teraz jedynie ustępuję matkom z dzieckiem lub naprawdę schorowanym czy niepełnosprawnym osobom. Reszta z pewnością widzi mnie z naprzeciwka. Taki mały to ja nie jestem.
Cytat:podobnie mam gdy idę gdzieś na piechotę i jakiś rowerzysta zasuwa po chodnikuJa w takich momentach zwalniam kroku jeszcze mocniej i sprężam się. Traktuję to jako trening siły woli. Kto pierwszy zmięknie. Ja czy ta osoba na rowerze. Jak do tej pory nie było wypadków. Wstyd się przyznać, ale gdy ktoś tak przejeżdża obok mnie mam ochotę wystawić nogę, tak aby strącić z roweru. Te osoby jeżdżące chodnikiem, obok dzieci, pomimo ścieżki rowerowej która jest wielkości chodnika!
Cytat:Również bardzo nie lubię wychodzić z mieszkania gdy słyszę że ktoś jest na klatce. Bo wydaje mi się, że taka osoba będzie zaraz oczekiwać że powiem jej "dzień dobry" i jak tego nie zrobię to będzie na mnie wściekła.Gdy słyszę kogoś na klatce schodowej też nie wychodzę. Nie lubię sztucznej grzeczności. Wolę w międzyczasie sprawdzić czy czegoś nie zapomniałem. W moim bloku są same starsze osoby, tak więc wypada bym to zawsze ja mówił pierwszy "dzień dobry". Sądziłem, że wyłącznie ja odczuwam taką awersję, a tu proszę, miła niespodzianka. Klub Anty-Klatko-Schodowy.
To mi przypomina też jak nieciekawe uczucie się we mnie wzbiera gdy wsiadam sam do windy z myślami "cała moja, jestem panem i władcą lokalnego obiektu elewacyjnego!" I nagle wchodzi obca mi osoba. Krępująca cisza, obserwowanie sufitów. Choć zdarzają się pozytywni wariaci. Pewien staruszek zdradził i wszystkie swe sekrety uwodzenia kobiet, wyniośle przy tym potrząsając butelką wina
Najgorzej z ludźmi w jakiś supermarketach. Ciągną się, kręcą, sami nie wiedzą czego chcą. Stoją na środku. Ani wyminąć, ani ustąpić. Mój rekord to godzina, wtedy włącza się we mnie natychmiastowa chęć opuszczenia lokalu. Duchota, natłok kolorów, hałasu i kakofonia dźwięków doprowadzająca mnie do białej gorączki. Pochmurna mina, twarz z kamienia, i krok skierowany do wyjścia.