03 Maj 2009, Nie 19:20, PID: 145564
Nie ma takiego uniwersalnego środka do tego, by stać się śmiałym i zachowywać sie swobodnie. Jestem przekonany - ba, wiem, że jesteście wrażliwymi ludźmi, posługującymi się zarówno logiką, jak i wyobraźnią. Macie określone poczucie tożsamości, ale w większym stopniu, niż pozostała część społeczeństwa nie przejawiającego społecznego lęku. Co za tym idzie: jesteśmy skazani na poddawnie konstruktywnej krytyce oczywistych dla nas rzeczy oraz negowaniu zjawisk mogących niszczyć naszą tożsamość. Jesteśmy bardziej odpowiedzialnymi ludźmi, a weryfikacja, poprzez jakiekolwiek metody terapii, swoich i tak silnie ugruntowanych przekonań, nie będzie tłamsić przytłaczających wniosków, wynikających z współżycia z innymi ludźmi. To struktura społeczeństwa budzi nasze obawy, oraz sposób regulowanych w nim relacji międzyludzkich, które powodują napięcia osobiste i społeczne. Nasze zachowanie sygnalizuje innym pewne wnioski, ponieważ postawa ciała mówi za nas i wyraża więcej niż słowa. Jesteśmy uprzedzeni do innych, a nie nieśmiali. Wolimy myśleć, że swoboda zachowań, która może nas zatrważać, nas nie dotyczy, ale sami wiemy, że powinniśmy, na bazie doświadczenia, zachowyawać się zgodnie z normami, które sami sobie wyrobiliśmy. Mamy inną skalę wartości, dlatego by nie budzić wrogości, chcemy być tożsami z innymi, choć rubaszne zachowania w naszym wykonaniu, są zapewme nieadekwatne do bieżącej, prezentowanej w danej chwili postawy i dlatego mogą manifestować naszą niezależność .
Próbowałem metod, które przedstawiacie i doszło do tego, że musiałem zacząć kląć, tańczyć, śpiewać i robić wiele innych absurdalnych czynności, by zachować tożsamość, by rozumieć źródło swoich konfliktów, i dojrzeć jako osobowość o większym bagażu doświadczeń. Powinniście nie ukrywać źródeł napięć, ale po uprzednim się przygotowaniu, to jest jak dla mnie najlepsza terapia. Nie jestem impertynentem, ale dopóki ludzie, którzy nie rozumieją mnie: dlaczego zachowuje się w taki czy inny sposób - dopóty rodzą się napięcia i realna obawa stłamszenia mnie, bo nie znajdę miejsca do wyrażenia siebie. Moje potrzeby są większe, jestem bardziej twórzczy i zapobiegliwy, więc powinienem zachowywać się choćby w części adekwatnie do potrzeb.
Próbowałem metod, które przedstawiacie i doszło do tego, że musiałem zacząć kląć, tańczyć, śpiewać i robić wiele innych absurdalnych czynności, by zachować tożsamość, by rozumieć źródło swoich konfliktów, i dojrzeć jako osobowość o większym bagażu doświadczeń. Powinniście nie ukrywać źródeł napięć, ale po uprzednim się przygotowaniu, to jest jak dla mnie najlepsza terapia. Nie jestem impertynentem, ale dopóki ludzie, którzy nie rozumieją mnie: dlaczego zachowuje się w taki czy inny sposób - dopóty rodzą się napięcia i realna obawa stłamszenia mnie, bo nie znajdę miejsca do wyrażenia siebie. Moje potrzeby są większe, jestem bardziej twórzczy i zapobiegliwy, więc powinienem zachowywać się choćby w części adekwatnie do potrzeb.