16 Sie 2011, Wto 13:56, PID: 267403
Bez bicia się przyznam - nie chodzę i chyba jeszcze długo nie pochodzę. A przynajmniej dopóty, dopóki priorytetem towarzystwa jest schlanie się w trupa bez puszczenia bełta.
Plus, zawsze mam dyskomfort, że wciąż ktoś na mnie patrzy, obserwuje i ocenia zachowanie, co powoduje, że jeszcze bardziej się spinam i chcę uciec. Dlatego jakiekolwiek zabawy w większych gronach, gdzie większości osób nie znam kończą się moją osobistą porażką, bo i gadka o niczym mnie nie bawi, więc siedzę cicho, przez co możliwie sprawiam wrażenie społecznego buraka :-)
No cóż, za to w zaufanym, niewielkim towarzystwie wszystkie obiekcje znikają, więc tego się trzymać będę. :-)
Plus, zawsze mam dyskomfort, że wciąż ktoś na mnie patrzy, obserwuje i ocenia zachowanie, co powoduje, że jeszcze bardziej się spinam i chcę uciec. Dlatego jakiekolwiek zabawy w większych gronach, gdzie większości osób nie znam kończą się moją osobistą porażką, bo i gadka o niczym mnie nie bawi, więc siedzę cicho, przez co możliwie sprawiam wrażenie społecznego buraka :-)
No cóż, za to w zaufanym, niewielkim towarzystwie wszystkie obiekcje znikają, więc tego się trzymać będę. :-)