03 Lip 2012, Wto 16:13, PID: 306937
dyskoteki to jakaś nieopisana nigdy w słowach tragedia. Po co? Pcha się tam jakieś bydło, wszyscy chcą się jakby lansować i do tego napaleni. Moim zdaniem jest to żałosne. Owszem, kiedyś czasami zdarzyło mi się pójść, ale bez alkoholu bym tam nie wytrwała, zawsze wtedy łapie mnie takie swoiste obrzydzenie do ludzi i robi mi się niedobrze (nie to, żeby tylko w klubie - jak jadę autobusem, bardzo często towarzyszy mi to odczucie). Do klubów nie chodzę już od dłuższego czasu (pomijając fakt, że przez ostatnie 3 lata w ogóle ciężko mi się wychodzi gdziekolwiek), bo nie widzę w tym żadnego sensu, tylko się tam męczę, stresuję, odczuwam dyskomfort, do tego rzucają się na mnie jacyś ludzie, wszyscy chcą nawiązywać jakiś bliższy kontakt i jedynie utwierdzam się w przekonaniu, że gatunek ludzki jest doprawdy beznadziejny.