28 Cze 2010, Pon 16:46, PID: 212654
Zoe, zgadzam się z Tobą bezdyskusyjnie, że dziecko kocha rodzica bezinteresownie.
Nadal jednak jestem zdania, że w prawidłowym modelu rodzic także powinien kochać dziecko bezinteresownie; przykładem są matki dzieci z trwałymi upośledzeniami ruchowymi/intelektualnymi, których heroiczna walka o dobro dziecka w każdym z aspektów życia jest godna podziwu i szacunku. Nie oczekują niczego nadzwyczajnego, nie realizują za pomocą dziecka swoich chorych i niespełnionych ambicji, nie mogą liczyć na przysłowiową szklankę wody na łożu śmierci....
Natomiast fanaberie w stylu "Gdybym miała dziecko, miałabym dla kogo żyć" napawają mnie odrazą. Rozważam to na zasadzie powoływania nowego życia, za które jestem odpowiedzialna, które będę kształtować, a żeby to robić muszę czuć, że jest szansa, że dam radę. Na poprawę nastroju to se można zrobić wino...
Nadal jednak jestem zdania, że w prawidłowym modelu rodzic także powinien kochać dziecko bezinteresownie; przykładem są matki dzieci z trwałymi upośledzeniami ruchowymi/intelektualnymi, których heroiczna walka o dobro dziecka w każdym z aspektów życia jest godna podziwu i szacunku. Nie oczekują niczego nadzwyczajnego, nie realizują za pomocą dziecka swoich chorych i niespełnionych ambicji, nie mogą liczyć na przysłowiową szklankę wody na łożu śmierci....
Natomiast fanaberie w stylu "Gdybym miała dziecko, miałabym dla kogo żyć" napawają mnie odrazą. Rozważam to na zasadzie powoływania nowego życia, za które jestem odpowiedzialna, które będę kształtować, a żeby to robić muszę czuć, że jest szansa, że dam radę. Na poprawę nastroju to se można zrobić wino...