09 Wrz 2010, Czw 13:55, PID: 222150
Właśnie u mnie główny problem to nie tyle lęki przed całkiem nieznajomymi ale przed znajomymi albo średnio zaprzyjaźnioną rodziną. Zawsze miałam lęki przed tym żeby się nie ośmieszyc przed nimi w nawet najdrobniejszy sposób. Niektóre osoby z rodziny mojego męża kilka razy mnie niesłusznie oczernili i było mi wtedy bardzo przykro. Z żoną jego brata czyli szwagierką też mi się nie układa gdyż ona zawsze się do mnie odzywa jak widzi coś negatywnego tak jak by się cieszyła tylko z moich porażek. Ogólnie to jest już lepiej niż kiedyś ale nie czuję się z nimi tak swobodnie jak powinnam po ponad 3 latach małżeństwa. Najlepszą osoba do pogadania jest jak narazie moja .... teściowa. Jest kobietą do "rany przyłóż". Za to niestety jej mąż to przeciwieństwo.
W instytucjach państwowych też się stresuję ale jakoś inaczej. Gdy wychodzę często zapominam o wszystkim a po spotkaniu z rodziną nie. Rozmyślam co kto sobie o mnie myśli...
Mój mąż dowiedział się o mojej fs rok po ślubie. Po kolejnym dziwnym moim zachowaniu przy stole nie wytrzymałam i wszystko mu wieczorem opowiedziałam. Był ze mna nawet kilka razy u psychologa. Te wizyty były dla mnie ważne i pozwoliły mi spojrzec inaczej na niektóre sprawy ale nie wyleczyły mnie. Zrezygnowałam z uwagi na koszty
.
Prosiłam go o jakieś doraźne leki, które by mnie rozluźniały na czas jakiegoś większego spotkania ale on stwierdził że od takich leków będzie lepiej jak sobie wypiję 50-tkę przed spotkaniem jeśli mnie to uspakaja. Od leków mnie bardzo odwodził. Ze mna jest tak że czasem wypicie mi daje a czasem nic albo jest gorzej....
W instytucjach państwowych też się stresuję ale jakoś inaczej. Gdy wychodzę często zapominam o wszystkim a po spotkaniu z rodziną nie. Rozmyślam co kto sobie o mnie myśli...
Mój mąż dowiedział się o mojej fs rok po ślubie. Po kolejnym dziwnym moim zachowaniu przy stole nie wytrzymałam i wszystko mu wieczorem opowiedziałam. Był ze mna nawet kilka razy u psychologa. Te wizyty były dla mnie ważne i pozwoliły mi spojrzec inaczej na niektóre sprawy ale nie wyleczyły mnie. Zrezygnowałam z uwagi na koszty
.
Prosiłam go o jakieś doraźne leki, które by mnie rozluźniały na czas jakiegoś większego spotkania ale on stwierdził że od takich leków będzie lepiej jak sobie wypiję 50-tkę przed spotkaniem jeśli mnie to uspakaja. Od leków mnie bardzo odwodził. Ze mna jest tak że czasem wypicie mi daje a czasem nic albo jest gorzej....