27 Wrz 2012, Czw 14:49, PID: 318094
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27 Wrz 2012, Czw 14:56 przez kikoriki.)
Zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo jestem samotna i nikogo na świecie nie obchodzę, bo olewactwo ze strony rówieśników bolało jeszcze bardziej, no i na dodatek zostałam zignorowana przez bliską osobę, gdy potrzebowałam kogoś do wyżalenia i zapomniały o mnie osoby, dla których sądziłam, że coś znaczę (w sensie przyjaźni).
Wiem, wiem że trochę przesadzałam, ale po tym, gdy dla każdego z moich znajomych 18-stka była wielkim niezapomnianym przeżyciem, podsumowaniem dotychczasowego życia i radosnym dniem pełnym przyjaciół obściskujących cię, dającym na każdym kroku jakieś prezenciki i planujących wspaniałe przyjęcia (wieszanie w szkole jakichś baloników itp ogólnie zawsze u nas wielkie halo się robiło z osiemnastek) to gdy nikt nawet nie powiedział mi dobrego słowa czułam się jeszcze gorzej i zdałam sprawę ze zmarnowanego życia.
W zasadzie opisuję to, jakie emocje wtedy mi towarzyszyły....mam tendecję do tragizowania
Wiem, wiem że trochę przesadzałam, ale po tym, gdy dla każdego z moich znajomych 18-stka była wielkim niezapomnianym przeżyciem, podsumowaniem dotychczasowego życia i radosnym dniem pełnym przyjaciół obściskujących cię, dającym na każdym kroku jakieś prezenciki i planujących wspaniałe przyjęcia (wieszanie w szkole jakichś baloników itp ogólnie zawsze u nas wielkie halo się robiło z osiemnastek) to gdy nikt nawet nie powiedział mi dobrego słowa czułam się jeszcze gorzej i zdałam sprawę ze zmarnowanego życia.
W zasadzie opisuję to, jakie emocje wtedy mi towarzyszyły....mam tendecję do tragizowania