28 Lip 2018, Sob 16:12, PID: 756948
Już dawno nic nie pisałem ku chwale sertraliny, więc czas najwyższy !
Zacznę od kolegi, którego namówiłem do brania, od razu widać było, że mu to potrzebne. Miał depresję był wiecznie sfochowany, zrezygnowany, miał huśtawki nastroju, obrażalski, nawet myślał o samobójstwie itp. Lekarz także mu zalecał ssri, cały czas się wahał i zwlekał, w końcu pewnego wieczoru opowiedziałem mu skąd u mnie taka zmiana i fantastyczny humor, dał się namówić na spróbowanie i nie żałuje ani trochę. Sertralina odmieniła jego życie chyba nawet bardziej niż moje. W pracy stał się duszą towarzystwa, wszyscy go nagle polubili. Zaczął zagadywać do dziewczyn, w końcu ma na to odwagę. Zyskał całe tony pewności siebie, chęć do życia i ekstremalnie dobre samopoczucie. W skrócie młody Bóg Hipomania osiągnęła maksymalny punkt i chłopak ma najlepszy okres w życiu. Ja tez mam z tego satysfakcję widząc szczęśliwego kolegę, czasem nawet przybijamy piąteczki ku chwale tego cudownego leku i w podzięce dla mnie, że mu pomogłem, serio
Teraz kilka słów o mnie. Przypomnę biorę od listopada 2017 czyli praktycznie 10 miesięcy. Aktualnie na dawce 200mg (2x100 mg brane na raz). Osoby szukające opini na temat tego leku mogą sobie przeczytać moje wcześniejsze posty w tym temacie, w skrócie wychwalałem ten lek pod niebiosa i nie było tym krzty kłamstwa bo tak się właśnie czułem, nie miałem w tym żadnego interesu żeby koloryzować. Natomiast w od połowy maja miałem małą załamkę, czułem jakby lek coraz słabiej na mnie działał, doszło do tego, że zacząłem nawet łapać pojedyncze tzw "brain zapsy". Już myślałem, że to końcówka przygody z sertrą, ale w tym momencie właśnie powyżej opisany kolega poszedł do swojej pani psychiatry i powiedział mi, że u niej pacjenci biorą także dawki 300mg. Więc spróbowałem te 300 mg przez miesiąc, było trochę lepiej, ale jakoś ta dawka na mnie dziwnie działała, ciężko mi to opisać, czułem się jakiś taki przytłoczony farmakologicznie. Postanowiłem, zejdę na 200 mg na początku lipca, tak szybko się nie poddam i podziałało ! Znowu czuje się świetnie, ale inaczej niż w czasie apogeum hipomanii. Odczuwam duży spokój, dobry humor, pewność siebie, wyluzowanie, aktywizację umysłową, ale bez tej nieokrzesanej energii i przymusu robienia czegoś bo mnie energia rozsadza. Właśnie teraz czuję najbardziej terapeutyczny efekt leku. Owszem okres hipomanii to niesamowita zabawa, pokłady energii, lgnienia do ludzi i interakcji z nimi, ale wszystko to jest takie jakbyś był naćpany życiem, heh no właśnie jakbyś coś ćpał w stylu amfetaminy. Oczywiście ani trochę nie żałuje tego okresu, to jest baaardzo przyjemne być może takie " hajpa hajpa "działa nawet terapeutycznie przez pewien czas, wychodzisz z dołka i od razu lecisz w chmury, może to przyspiesza wyjście ze stanu zaszczucia przez własny umysł
W każdym razie nastała dla mnie stabilizacja plus parę innych bardzo przyjemnych cech w bonusie, w pełni mi to odpowiada i czuję się naprawdę szczęśliwy
W skrócie tylko napisze jak z moich doświadczeń wygląda leczenie sertraliną :
1) Miesiąc 1 szybka stabilizacja samopoczucia oraz ogromna ilość energii, do której ciężko się przyzwyczaić - bywa drażniąca
2) Miesiąc 2-3 początek hipomanii, praktycznie wszystko co w definicji hipomanii stopniowo leci w górę
3) Miesiąc 3-7 hipomania na całego, tzw "nowy Ty"
4) Miesiąc 7-8 stopniowe "zejście" dosyć łagodne, ciężko to zaobserwować
5) Miesiąc 9 mała załamka nie wiadomo czy to koniec leku
6) Miesiąc 10 powrót działania i stabilizacja
7) Dalej się okaże biorę nadal 200mg
Zacznę od kolegi, którego namówiłem do brania, od razu widać było, że mu to potrzebne. Miał depresję był wiecznie sfochowany, zrezygnowany, miał huśtawki nastroju, obrażalski, nawet myślał o samobójstwie itp. Lekarz także mu zalecał ssri, cały czas się wahał i zwlekał, w końcu pewnego wieczoru opowiedziałem mu skąd u mnie taka zmiana i fantastyczny humor, dał się namówić na spróbowanie i nie żałuje ani trochę. Sertralina odmieniła jego życie chyba nawet bardziej niż moje. W pracy stał się duszą towarzystwa, wszyscy go nagle polubili. Zaczął zagadywać do dziewczyn, w końcu ma na to odwagę. Zyskał całe tony pewności siebie, chęć do życia i ekstremalnie dobre samopoczucie. W skrócie młody Bóg Hipomania osiągnęła maksymalny punkt i chłopak ma najlepszy okres w życiu. Ja tez mam z tego satysfakcję widząc szczęśliwego kolegę, czasem nawet przybijamy piąteczki ku chwale tego cudownego leku i w podzięce dla mnie, że mu pomogłem, serio
Teraz kilka słów o mnie. Przypomnę biorę od listopada 2017 czyli praktycznie 10 miesięcy. Aktualnie na dawce 200mg (2x100 mg brane na raz). Osoby szukające opini na temat tego leku mogą sobie przeczytać moje wcześniejsze posty w tym temacie, w skrócie wychwalałem ten lek pod niebiosa i nie było tym krzty kłamstwa bo tak się właśnie czułem, nie miałem w tym żadnego interesu żeby koloryzować. Natomiast w od połowy maja miałem małą załamkę, czułem jakby lek coraz słabiej na mnie działał, doszło do tego, że zacząłem nawet łapać pojedyncze tzw "brain zapsy". Już myślałem, że to końcówka przygody z sertrą, ale w tym momencie właśnie powyżej opisany kolega poszedł do swojej pani psychiatry i powiedział mi, że u niej pacjenci biorą także dawki 300mg. Więc spróbowałem te 300 mg przez miesiąc, było trochę lepiej, ale jakoś ta dawka na mnie dziwnie działała, ciężko mi to opisać, czułem się jakiś taki przytłoczony farmakologicznie. Postanowiłem, zejdę na 200 mg na początku lipca, tak szybko się nie poddam i podziałało ! Znowu czuje się świetnie, ale inaczej niż w czasie apogeum hipomanii. Odczuwam duży spokój, dobry humor, pewność siebie, wyluzowanie, aktywizację umysłową, ale bez tej nieokrzesanej energii i przymusu robienia czegoś bo mnie energia rozsadza. Właśnie teraz czuję najbardziej terapeutyczny efekt leku. Owszem okres hipomanii to niesamowita zabawa, pokłady energii, lgnienia do ludzi i interakcji z nimi, ale wszystko to jest takie jakbyś był naćpany życiem, heh no właśnie jakbyś coś ćpał w stylu amfetaminy. Oczywiście ani trochę nie żałuje tego okresu, to jest baaardzo przyjemne być może takie " hajpa hajpa "działa nawet terapeutycznie przez pewien czas, wychodzisz z dołka i od razu lecisz w chmury, może to przyspiesza wyjście ze stanu zaszczucia przez własny umysł
W każdym razie nastała dla mnie stabilizacja plus parę innych bardzo przyjemnych cech w bonusie, w pełni mi to odpowiada i czuję się naprawdę szczęśliwy
W skrócie tylko napisze jak z moich doświadczeń wygląda leczenie sertraliną :
1) Miesiąc 1 szybka stabilizacja samopoczucia oraz ogromna ilość energii, do której ciężko się przyzwyczaić - bywa drażniąca
2) Miesiąc 2-3 początek hipomanii, praktycznie wszystko co w definicji hipomanii stopniowo leci w górę
3) Miesiąc 3-7 hipomania na całego, tzw "nowy Ty"
4) Miesiąc 7-8 stopniowe "zejście" dosyć łagodne, ciężko to zaobserwować
5) Miesiąc 9 mała załamka nie wiadomo czy to koniec leku
6) Miesiąc 10 powrót działania i stabilizacja
7) Dalej się okaże biorę nadal 200mg