28 Wrz 2010, Wto 10:59, PID: 224108
Także dołączam się do grona osób skażonych tą bezradnością. Z tym że nawet jeśli się czymś interesowałem / interesuję i pogłębiam temat, to i tak nie stać mnie na rzeczową dyskusję - zapominam o większości argumentów, mam po prostu pustkę w głowie. Dlatego też zawaliłem studia - jeden przedmiot, który wiem że potrafiłbym ogarnąć, a czułem się z niego taki "głupi" za każdym razem gdy siadałem przed zadaniem.
Podobnie też jak innych onieśmielają mnie ludzie "w temacie", którzy wykazują się pewną wiedzą w czasie rozmowy. Po prostu boję się wygłupić, powiedzieć coś, co oni podważą. I nawet jeśli wiedziałem o co chodzi, nie przyznawałem się do tego. Wizyty w sklepie, rozmowy z ludźmi "po fachu" - bardzo stresujące.
Dodatkowo mam pewnego rodzaju roztargnienie, być może też tak macie... Jakby marzycielstwo, ale nie to. Robię coś nawet bardzo prostego, i odpływam w jakąś pustkę myślową. Nagle budzę się i nie wiem co robiłem, jak robiłem i czy poprawnie zrobiłem. Tak dla przykładu - wychodząc z domu zastanawiam się czy zamknąłem drzwi i wyłączyłem gaz, bo nie jestem tego pewny, choćbym pamiętał że to robiłem. Gotując np budyń 4 razy czytam opakowanie, bo nie wiem czy dobrze przeczytałem...
Nie ufam sam sobie...
Mizantropie, co do zdolności czysto manualnych - jak układanie płytek, paneli czy nawet wieszanie obrazów - nigdy na to nie jest za późno. Nikt nie umie sam z siebie tego robić, każdy zaczynał pomagając i obserwując daną czynność lub po prostu robiąc metodą prób i błędów z pomocą wskazówek z pism dla majsterkowiczów. Jeśli masz możliwość, spróbuj coś zrobić samodzielnie posiłkując się znalezionym opisem - nabierzesz pewności swoich umiejętności, choćby i krzywo wyszło (na początku zawsze tak wychodzi).
Podobnie też jak innych onieśmielają mnie ludzie "w temacie", którzy wykazują się pewną wiedzą w czasie rozmowy. Po prostu boję się wygłupić, powiedzieć coś, co oni podważą. I nawet jeśli wiedziałem o co chodzi, nie przyznawałem się do tego. Wizyty w sklepie, rozmowy z ludźmi "po fachu" - bardzo stresujące.
Dodatkowo mam pewnego rodzaju roztargnienie, być może też tak macie... Jakby marzycielstwo, ale nie to. Robię coś nawet bardzo prostego, i odpływam w jakąś pustkę myślową. Nagle budzę się i nie wiem co robiłem, jak robiłem i czy poprawnie zrobiłem. Tak dla przykładu - wychodząc z domu zastanawiam się czy zamknąłem drzwi i wyłączyłem gaz, bo nie jestem tego pewny, choćbym pamiętał że to robiłem. Gotując np budyń 4 razy czytam opakowanie, bo nie wiem czy dobrze przeczytałem...
Nie ufam sam sobie...
Mizantropie, co do zdolności czysto manualnych - jak układanie płytek, paneli czy nawet wieszanie obrazów - nigdy na to nie jest za późno. Nikt nie umie sam z siebie tego robić, każdy zaczynał pomagając i obserwując daną czynność lub po prostu robiąc metodą prób i błędów z pomocą wskazówek z pism dla majsterkowiczów. Jeśli masz możliwość, spróbuj coś zrobić samodzielnie posiłkując się znalezionym opisem - nabierzesz pewności swoich umiejętności, choćby i krzywo wyszło (na początku zawsze tak wychodzi).