28 Wrz 2010, Wto 22:30, PID: 224153
Na poprawę pamięci i koncentracji psychiatra mi jakąś dodatkową chemię przepisywał, a to było g.... warte, bo przyczyna jest psychologiczna. Jak widać, wszyscy z fobią społeczną są silnymi introwertykami i pochłonięcie myślami i światem wewnętrznym powoduje wiele problemów. Też tak mam, że ktoś coś do mnie gada, a ja nie wiem gdzie, bo ciągle gdzieś "pływam". Czasem nawet sobie postanawiam, że odtąd będę bardziej się skupiać na tym, co robię, na nauce, na słuchaniu i takie tam, ale samo chcenie oczywiście nic nie daje. Tylko nie wkręcajcie sobie głupoty, niedorozwoju i różnych takich, bo większość z nas (jeśli nie wszyscy) to zdolne i inteligentne osoby, tyle że bardziej wrażliwe. Lecytynka i magnez nie zaszkodzi, ale nie wiem, czy szczególnie pomoże. Na studiach też wiecznie nie wiedziałam, co się dzieje. Na gramatyce robiłam z siebie kompletnego debila, bo się chodziło do tablicy i robiło różne rzeczy, a ja nie kumałam o co chodzi, aż mi było wstyd. Później już facet przestał mnie w ogóle wołać do tablicy. Na innych zajęciach, na pierwszym roku, babka na moim przykładzie stwierdziła, że jesteśmy upośledzeni, bo też pod tablicą nie wiedziałam, o co chodzi. Inny wykładowca wyłapywał ludzi, którzy spali na jego zajęciach i zadawał im pytania odnośnie tego, o czym mówił. Chyba nie muszę dodawać, że mnie też złapał na tym, że śpię. Na zajęcia z komputerem nie chodziłam wcale, bo mi było wstyd. Facet miał nawet dobre chęci i chciał mnie nauczyć, ale ja ze strachu nawet nie wiedziałam co się dzieje i wstydziłam się, że nic nie załapię. Każdy z nas ma tego typu podobne historie...