20 Paź 2010, Śro 20:51, PID: 226026
Hmm, katar może rozpraszać, zależy na ile to Cię dekoncentruje.
Co do gorączki, to mózg wtedy inaczej pracuje i może ona nawet pomóc wejść w jakieś odmienne stany. Tak jest u mnie. Choć jeśli Tobie gorzej się medytuje, to nie medytuj, kilka dni bez ćwiczeń jest lepsze, niż odwalanie fuszerki. Czy są jakieś stwierdzone przez joginów itp. przeciwwskazania -nie wiem.
Przeciwwskazaniem może być nasilona depresja lub silne lęki. Wtedy może być ona niebezpieczna. Poza tym, nie oszukujmy się, koncentracja osoby w cięższych odmianach depresji jest tak słaba, że wiele ona nie zdziała dobrego. A ryzyko spore.
Co do tych wszystkich technik medytacji "zawsze i wszędzie" jestem nastawiony dość sceptycznie. Jasne, poczujemy się może i lepiej, może i warto to ćwiczyć w celu zwiększenia zadowolenia z życia, ale do prawdziwej medytacji to z tego punktu jeszcze daleko.
Co innego kolejność odwrotna-najpierw medytacja klasyczna, a potem dopiero próba przeniesienia tych stanów na życie codzienne. Natomiast inna kolejność może spowodować, że będziemy starali czuć się to, o czym przeczytaliśmy w jakiejś książce, że powinniśmy czuć. A to nie o to chodzi.
Prawda jest taka, że uważa się, że wykonanie medytacji "w życiu" jest trudniejsze od wykonania medytacji klasycznej! Jasne, na pewno może się to udać, ale wielce prawdopodobne jest, że będziemy szli nie w tym kierunku co trzeba lub nie w tym tempie co trzeba.
Najlepszą kolejnością w medytacji moim zdaniem jest: 1)zwiększenie swojej koncentracji przez np.rozwiązywanie krzyżówek, 2)koncentracja "wysiłkowa" na obiekcie (należy zastanowić się, czy na zewnętrznym czy na wewnętrznym, bo różnica jest dość spora) 3) koncentracja lekka na obiekcie, przychodząca po wysiłkowej samoistnie 4) obserwacja myśli i dalsze techniki 5) przeniesienie tego na życie codzienne
Co do gorączki, to mózg wtedy inaczej pracuje i może ona nawet pomóc wejść w jakieś odmienne stany. Tak jest u mnie. Choć jeśli Tobie gorzej się medytuje, to nie medytuj, kilka dni bez ćwiczeń jest lepsze, niż odwalanie fuszerki. Czy są jakieś stwierdzone przez joginów itp. przeciwwskazania -nie wiem.
Przeciwwskazaniem może być nasilona depresja lub silne lęki. Wtedy może być ona niebezpieczna. Poza tym, nie oszukujmy się, koncentracja osoby w cięższych odmianach depresji jest tak słaba, że wiele ona nie zdziała dobrego. A ryzyko spore.
Co do tych wszystkich technik medytacji "zawsze i wszędzie" jestem nastawiony dość sceptycznie. Jasne, poczujemy się może i lepiej, może i warto to ćwiczyć w celu zwiększenia zadowolenia z życia, ale do prawdziwej medytacji to z tego punktu jeszcze daleko.
Co innego kolejność odwrotna-najpierw medytacja klasyczna, a potem dopiero próba przeniesienia tych stanów na życie codzienne. Natomiast inna kolejność może spowodować, że będziemy starali czuć się to, o czym przeczytaliśmy w jakiejś książce, że powinniśmy czuć. A to nie o to chodzi.
Prawda jest taka, że uważa się, że wykonanie medytacji "w życiu" jest trudniejsze od wykonania medytacji klasycznej! Jasne, na pewno może się to udać, ale wielce prawdopodobne jest, że będziemy szli nie w tym kierunku co trzeba lub nie w tym tempie co trzeba.
Najlepszą kolejnością w medytacji moim zdaniem jest: 1)zwiększenie swojej koncentracji przez np.rozwiązywanie krzyżówek, 2)koncentracja "wysiłkowa" na obiekcie (należy zastanowić się, czy na zewnętrznym czy na wewnętrznym, bo różnica jest dość spora) 3) koncentracja lekka na obiekcie, przychodząca po wysiłkowej samoistnie 4) obserwacja myśli i dalsze techniki 5) przeniesienie tego na życie codzienne