30 Sty 2012, Pon 21:17, PID: 290736
witaj magdo. nieustająca dieta? powiedzmy, ale nie mająca nic wspólnego ze zdrowym jedzeniem, raczej z ograniczaniem się co do kcal, dla mnie górna granica to 1000 kcal dziennie, chociaż ostatnimi czasy ciągle ktoś nade mną wisi, żebym coś zeżarła. kolejny "problem"- wpieprzam słodycze, nie codziennie, ale robię zamianę- jedna czekolada za śniadanie i obiadek. 530kcal wpada, a pod koniec dnia żałuję, że nie zjadłam czegoś wartościowego. zawsze śmieszyły mnie stare babki, które stosowały diety, te "normalne", z poradników itepe. albo zażywające cudownych tabletek odchudzających.... ja zamiast tego zaczęłam pić zieloną herbatę, czerwoną herbatę... kiedyś ocet jabłkowy, bo ogranicza apetyt, zaczęłam biegać, ale wytrzymałam tylko pół roku, więc wróciłam do grania w siatkówkę <chociaż mnie wtedy wyrzucili z drużyny, to chodziłam na dodatkowe zajęcia, zapisałam się nawet na piłkę ręczną> i oczywiście ćwiczyłam w domu. wszystko po to, żeby nie być buką, świnią czy zwał jak zwał... jeszcze ten niski wzrost i kolejna irytująca cecha- bardzo zwracam uwagę na innych, nie w sensie porównywania się... całkiem niedawno uświadomiłam sobie, że zawsze będę niezadowolona ze swojego wyglądu, teraz tylko się zastanawiam czy zabarykadować się w domu czy skorzystać z pomocy. także nie jesteś sama eace: jakby to miało pomóc...