12 Kwi 2011, Wto 13:07, PID: 248308
Michał napisał(a):Dlatego ulica jest dość niewdzięcznym miejscem na takie sprawy. Każdy podąża w jakimś celu i ma to na myśli.
Ja czytałem, że na ulicy jest ciężko, bo w naszej strefie kulturowej nie ma takiego zwyczaju poznawania na ulicy (jest ponoć na południu Europy i głównie temu służą deptaki nadmorskie) i dlatego dziewczyna / kobieta zaczepiona na ulicy odpowie z zasady NIE, bo uważa, że ulica nie jest odpowiednim miejscem i ktoś zagadujący tutaj musi być stuknięty lub pijany - tak, jakby podrywał w kościele :-D Dlatego niby najpierw trzeba zapytać o autobus, a potem niepostrzeżenie przejść dalej... Ale to "niepostrzeżenie" wymaga ogromnej odwagi i umiejętności, dlatego większość woli iść do klubu, bo tam podrywanie jest naturalniejsze, a poza tym można się nachlać "na odwagę". Uważam, że powszechny alkoholizm wynika z tego, że nie ma przyjętych sposobów poznawania ludzi na trzeźwo - to tak na marginesie.
Michał napisał(a):Nie wiem, czy ktoś by mnie za to zabił, czy nie, ale ja bym (w teorii niestety; zakładając że bardzo mi się ktoś podoba oraz nie spotykam jej pierwszy raz) zaryzykował:"Często Panią tu mijam i zawsze mile zwracam na Panią uwagę. Możliwe, że gdzieś w pobliżu Pani pracuje. Czy dała by się Pani kiedyś zaprosić na kawę?"
Ech, w teorii byś zaryzykował... W teorii to wszyscy planiści zakończyli pierwszą wojnę światową po kilku tygodniach, ale w praktyce... :-) A zresztą może byś i zaryzykował - ja też podobnie próbowałem, ale obie strony były raczej tak skrępowane, że koniec rozmowy przyjmowały z ulgą. Trzeba coś specjalnie zorganizować, aby się przełamać - albo się spotykać w maskach, żeby człowiek się nie bał kompromitacji, albo odgrywać role, gdzie formuły są wcześniej ustalone i nie zapada krępująca cisza, albo jakieś bitwy na poduszki, gdzie wiadomo, że można (trzeba) "podejść" do dziewczyny, bo inaczej tak na trzeźwo będzie krępulec i tyle.