01 Kwi 2011, Pią 21:10, PID: 246702
Czasami myślę, że to jakiś paradoks. Mam potrzebę posiadania przyjaciół, bliskiej osoby, której mogłabym się "wygadać", z którą mogłabym się czuć swobodnie. Nie mówię tu tylko o relacjach damsko-męskich, ale ogólnie przyjacielskich. Z drugiej jednak strony rzadko spotykam kogoś, kogo mam ochotę bliżej poznać, zawsze znajdę coś, co tę drugą osobę dyskwalifikuje w moich oczach i sprawia, że wybieram drogę w pojedynkę. Nie wiem do końca czym to jest spowodowane. Może tym, że wszyscy moi dotychczasowi "przyjaciele" mnie zawiedli, może nie mam ochoty już próbować, bo nie wierzę w dobre intencje i bezinteresowność ludzi. A może to we mnie jest coś, co uniemożliwia innym normalne relacje z moją osobą.