15 Sie 2016, Pon 9:48, PID: 566609
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Sie 2016, Pon 9:49 przez Anitax.)
Uczucie bycia samotnym to zwykły nawyk myślenia; kiedy jestem wśród ludzi męczą mnie i uciekam a kiedy zostaję faktycznie sama, wtedy wpadam w dołek, ze nie mam znajomych, czytam forum i sie nacieram tym fobiczym, masochistycznym klimatem.
Dotarło do mnie, ze powinnam skupić sie na tym co mam, tj na tych kilku byc moze nie idealnych ale jednak bliskich mi osobach, nie szukać dziury w całym. Cały weekend spędziłam w towarzystwie ok 10 osób, które znam średnio. Dla mnie to bardzo dużo ludzi, bodźców i rozmów. Oczywiście czułam sie do pewnego stopnia wyalienowana, ale ogółem było fajnie z nimi przebywać.
No i jeszcze jedno; dużo spraw mi ucieka w życiu, wczoraj słuchałam opowieści koleżanek o sprawach sercowych i nie wiem jak one to robią. Do mnie prawie nikt nie podbijał odkąd pamiętam; w pierwszych klasach szkolnych jeden chłopak za mną chodził co trwało kilka lat, i chyba przez niego sie zablokowałam i nigdy nie dopuszczam do tego by ktoś robił sobie złudne nadzieje. W ogóle nie utrzymuję kontaktów z płcią przeciwną, tracąc tym samym połowę ludzkości jako potencjalnych znajomych.
Chciałam jeszcze tylko wspomnieć, że ostatnio coraz rzadziej tu zaglądam, bo jednak zdałam sobie sprawę, że nie jest ze mną aż tak źle jak z niektórymi z was.
Dotarło do mnie, ze powinnam skupić sie na tym co mam, tj na tych kilku byc moze nie idealnych ale jednak bliskich mi osobach, nie szukać dziury w całym. Cały weekend spędziłam w towarzystwie ok 10 osób, które znam średnio. Dla mnie to bardzo dużo ludzi, bodźców i rozmów. Oczywiście czułam sie do pewnego stopnia wyalienowana, ale ogółem było fajnie z nimi przebywać.
No i jeszcze jedno; dużo spraw mi ucieka w życiu, wczoraj słuchałam opowieści koleżanek o sprawach sercowych i nie wiem jak one to robią. Do mnie prawie nikt nie podbijał odkąd pamiętam; w pierwszych klasach szkolnych jeden chłopak za mną chodził co trwało kilka lat, i chyba przez niego sie zablokowałam i nigdy nie dopuszczam do tego by ktoś robił sobie złudne nadzieje. W ogóle nie utrzymuję kontaktów z płcią przeciwną, tracąc tym samym połowę ludzkości jako potencjalnych znajomych.
Chciałam jeszcze tylko wspomnieć, że ostatnio coraz rzadziej tu zaglądam, bo jednak zdałam sobie sprawę, że nie jest ze mną aż tak źle jak z niektórymi z was.