21 Wrz 2015, Pon 0:27, PID: 473284
FobiaSpołecznaOna, zdaje się, że różni użytkownicy różnie rozumieją "wybaczenie", nie wiem, ale grunt, to nie tkwić w przeszłości pełnej żalu (o wybaczeniu komukolwiek krzywdy nie wspominam, po to mamy rozum, żeby zaznaczyć sobie wyraźnie która osoba nas skrzywdziła i nie wracać do niej więcej. Kilku osobom narysowałabym wielki czerwony wykrzyknik na czole, ku przestrodze).
Moja trauma i FS to pieczołowicie pielęgnowane dzieło mojej matki. To chyba border. Życie z nią można zobrazować sinusoidą - jak miała zły humor, robiła mi z życia piekło aż do stanu, w którym czułam, że nie jestem z nią w jednym pokoju (dysocjacja?). Potem przychodził jej dobry dzień i wypominała mi, że nie chcę się do niej przytulić, nie uśmiecham się. Za nieuśmiechanie się miał mnie według niej zabić kiedyś nieznajomy na ulicy. Za tą zbolałą minę. Nigdy nie zapytała czemu się nie uśmiecham, może mam problem. Z problemami byłam sama i czułam się jak ślepiec w labiryncie. Zauważała tylko osiągnięcia, a nie mnie jako człowieka.
Moja trauma i FS to pieczołowicie pielęgnowane dzieło mojej matki. To chyba border. Życie z nią można zobrazować sinusoidą - jak miała zły humor, robiła mi z życia piekło aż do stanu, w którym czułam, że nie jestem z nią w jednym pokoju (dysocjacja?). Potem przychodził jej dobry dzień i wypominała mi, że nie chcę się do niej przytulić, nie uśmiecham się. Za nieuśmiechanie się miał mnie według niej zabić kiedyś nieznajomy na ulicy. Za tą zbolałą minę. Nigdy nie zapytała czemu się nie uśmiecham, może mam problem. Z problemami byłam sama i czułam się jak ślepiec w labiryncie. Zauważała tylko osiągnięcia, a nie mnie jako człowieka.