06 Lut 2011, Nie 15:09, PID: 237903
Bez benzo będzie ciężej, nie ma co się oszukiwać, ale będzie to ważniejsze. Pomyśl, że mówisz i przeżywasz teraz świadomie, bez znieczulenia emocji. Stany na benzo są zakłamane, a do tego później pokryte większą lub mniejszą niepamięcią. Zresztą jesteś tego pewnie świadoma. To jest kalekie życie. Pamiętaj, że po dłuższym braniu benzo trzeba sobie dać odpowiednio więcej czasu na powrót do życia bez nich, więc go sobie daj... Depresja przykładowo może się utrzymywać jeszcze wiele miesięcy po zaprzestaniu zażywania.
Podpinam się pod post olki - na forum znajdziesz dużo informacji o lekach bezpieczniejszych niż benzo, zarówno na receptę, jak i bez.
Sporo jest też opisów terapii i autoterapii, doraźnych i dłuższych. Będąc sceptycznie nastawionym bardzo pomogła mi tzw. relaksacja Jacobsona - powoduje rozluźnienie mięśni, a to udziela się następnie umysłowi. Pomaga mi też gorąca kąpiel, najlepiej z jakimś relaksującym zapachem i jeszcze kilka takich tricków. Poprzeglądaj forum. To czy inne. Z pewnością znajdziesz coś dla siebie.
Nikt nie radził Ci jakiejś zorganizowanej terapii? Jeśli nie uzależnienia, to może ukierunkowanej na powód dla którego po benzo sięgnełaś/dostałaś? Ja nieśmiało sugeruję, wiedzieć nie mogę, czy to jest potrzebne. Może nie, może już na tyle się zmieniłaś, że dostatecznie sobie radzisz z problemami.
Z mężem rozmawiaj po prostu - cóż mogę więcej powiedzieć. Przeżywasz teraz życie w całości razem z cierpieniem i radościami (a po odstawieniu benzo z początku te przykre stany mogą być bardzo nasilone). Jak żyć, nikt na forum Ci nie napisze. Sugeruję tą terapię, bo one są po to (teoretycznie) żeby właśnie przyspieszyć naukę umiejętności bardziej świadomego życia, redukując liczbę sytuacji w których czujesz się bez wyjścia (albo jedynym wyjściem wydaje się być tabletka), a zwiększając tych z którymi umiesz sobie poradzić - poradzić w rozmowie, układając sobie w głowie właściwie/pożytecznie przeżyte fakty, emocje.
Podpinam się pod post olki - na forum znajdziesz dużo informacji o lekach bezpieczniejszych niż benzo, zarówno na receptę, jak i bez.
Sporo jest też opisów terapii i autoterapii, doraźnych i dłuższych. Będąc sceptycznie nastawionym bardzo pomogła mi tzw. relaksacja Jacobsona - powoduje rozluźnienie mięśni, a to udziela się następnie umysłowi. Pomaga mi też gorąca kąpiel, najlepiej z jakimś relaksującym zapachem i jeszcze kilka takich tricków. Poprzeglądaj forum. To czy inne. Z pewnością znajdziesz coś dla siebie.
Nikt nie radził Ci jakiejś zorganizowanej terapii? Jeśli nie uzależnienia, to może ukierunkowanej na powód dla którego po benzo sięgnełaś/dostałaś? Ja nieśmiało sugeruję, wiedzieć nie mogę, czy to jest potrzebne. Może nie, może już na tyle się zmieniłaś, że dostatecznie sobie radzisz z problemami.
Z mężem rozmawiaj po prostu - cóż mogę więcej powiedzieć. Przeżywasz teraz życie w całości razem z cierpieniem i radościami (a po odstawieniu benzo z początku te przykre stany mogą być bardzo nasilone). Jak żyć, nikt na forum Ci nie napisze. Sugeruję tą terapię, bo one są po to (teoretycznie) żeby właśnie przyspieszyć naukę umiejętności bardziej świadomego życia, redukując liczbę sytuacji w których czujesz się bez wyjścia (albo jedynym wyjściem wydaje się być tabletka), a zwiększając tych z którymi umiesz sobie poradzić - poradzić w rozmowie, układając sobie w głowie właściwie/pożytecznie przeżyte fakty, emocje.