09 Lis 2018, Pią 20:38, PID: 770612
(09 Lis 2018, Pią 19:37)alette napisał(a): Z ankietą fajny pomysł. Tylko uzależnienie uzależnieniu nierówne (podobnie jak psychotrop psychotropowi). Czasem też wieloletnie branie "znośnych" dawek benzodiazepin można zaakceptować na zasadzie mniejszego zła. Gdy ktoś wiele lat się leczył i zaczyna mu się układać, znalazł pracę, ustabilizował się życiowo, to nie zawsze celowe jest obciążanie tej osoby trudem odstawiania benzo.
[color=rgba(0, 0, 0, 0.45)]Żółwik[/color] Po prostu jestem ciekawa ile osób jest w Polsce uzależnionych od benzodiazepin. Masz rację, uzależnienie nie równe uzależnieniu. Ale zgadzasz się z tym, ze tak ogólnie, albo jest się uzależnionym albo nie? Alkoholik nie pijący przez lata, wciąż jest osobą uzależnioną od alkoholu. Z materiałów naukowych wynika, że dotyczy to każdego rodzaju uzależnienia.
Czy mógłbyś mi napisać, jakie to są te "znośne dawki"? Nie znam osobiście nikogo, kto brałby ciągle, przez wiele lat benzodiazepiny i nie czuł potrzeby brania ich więcej i więcej... oraz biorąc benzodiazepiny ułożyło mu się w życiu, i ustabilizował się życiowo. To bardzo mnie zastanawia, co napisałeś. Od jakiegoś czasu, wyznaję zasadę, że życie zbudowane na benzodiazepinach, to domek z kart. Bo przecież benzodiazepiny działają tak, że z upływem czasu, organizm potrzebuje większych i większych dawek. W artykule Prof. Ashton można przeczytać, że ludzie, którzy przez kilkanaście lat zażywali benzo, odstawili, po latach zaczęli żyć bez tego leku, gorzko wspominają czasy, kiedy brali te leki...