09 Lis 2018, Pią 20:56, PID: 770614
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Lis 2018, Pią 21:26 przez Żółwik.)
(09 Lis 2018, Pią 19:37)alette napisał(a): Nie wiem, już nawet wolę chodzić na zajęcia z jogi, brrrr, czy stosować aromaterapię, czy felinoterapię, ale nie chcę pchać się w kolejną chemię! Mimo, że wiele osób próbując mi pomóc w odstawianiu, proponuje mi różne leki... Ja się po prostu nie chcę uzależnić od kolejnego leku...
Jeśli się uda bez wprowadzania innego leku, to będzie idealnie. Doceniam podejście.
(09 Lis 2018, Pią 19:37)alette napisał(a): Co do pregabaliny, moja koleżanka, uzależniła się od tego leku i łyka go już ok 15 lat.... I nie może przestać... Nie chcę tak skończyć.
Oj, to chyba bierze od samego pojawienia się tego leku w Europie. Tak, pregabalina ma potencjał uzależniający. Nie jest to „cudowny” zamiennik benzo. Ostatnio coraz więcej o tym wiadomo.
Paweł Holas raz był na wykładzie otwartym w Rzeszowie i opowiadał o technice mindfulness. Zrobił na mnie dobre wrażenie.
Pozdrawiam również!
(09 Lis 2018, Pią 20:38)alette napisał(a): Ale zgadzasz się z tym, ze tak ogólnie, albo jest się uzależnionym albo nie? Alkoholik nie pijący przez lata, wciąż jest osobą uzależnioną od alkoholu. Z materiałów naukowych wynika, że dotyczy to każdego rodzaju uzależnienia.
Czy mógłbyś mi napisać, jakie to są te "znośne dawki"? Nie znam osobiście nikogo, kto brałby ciągle, przez wiele lat benzodiazepiny i nie czuł potrzeby brania ich więcej i więcej... oraz biorąc benzodiazepiny ułożyło mu się w życiu, i ustabilizował się życiowo. To bardzo mnie zastanawia, co napisałeś. Od jakiegoś czasu, wyznaję zasadę, że życie zbudowane na benzodiazepinach, to domek z kart. Bo przecież benzodiazepiny działają tak, że z upływem czasu, organizm potrzebuje większych i większych dawek. W artykule Prof. Ashton można przeczytać, że ludzie, którzy przez kilkanaście lat zażywali benzo, odstawili, po latach zaczęli żyć bez tego leku, gorzko wspominają czasy, kiedy brali te leki.
Nie znam się aż tak, żeby stwierdzić, czy uzależnienie jest stanem zero-jedynkowym. Jak to stwierdzić np. przy domniemanym uzależnieniu od kofeiny? Czy jeśli ktoś po jednym dniu bez kawy czuje się źle, a w drugim też, a w trzecim już mu przechodzi, jest uzależniony? Być może tak, jak mówisz, jest w przypadku substancji silnie wpływających na układ nagrody.
Ja od siedmiu lat biorę (pod kontrolą lekarza) bromazepam według zasady "kiedy trzeba" i wydaje mi się, że kiedyś zjadałem go więcej. Teraz jestem bardziej zrównoważony i nie przeżywam bardzo ostrych lęków, mimo wszystko lata terapii dużo pomogły.
Co najważniejsze, żyję, skończyłem studia, zacząłem pracę.
Nie podam arbitralnie tzw. "znośnej dawki", bo to byłoby ryzykowne i nieodpowiedzialne. Trochę jakby pytać, czy jedna lampka wina dziennie jest znośna (albo pięć kaw).
Dodam, że nie jestem pacjentem, któremu na początku lekkomyślnie lekarze zapisali benzodiazepiny. Pierwszy raz zacząłem je dostawać w leczeniu szpitalnym, gdy już moje problemy były zaawansowane i trudne do opanowania.