07 Mar 2011, Pon 21:41, PID: 242716
Mnie w swoim towarzystwie nigdy się nie nudzi, ale wydaje mi się, że ja innych nudzę, jak się z kimś spotkam, to mam tematy na 4 godziny rozmowy a potem kaplica, zaczynam na siłę coś wymyślać i chyba wtedy przynudzam.
Od lat czytam mnóstwo książek psychologicznych, interesuję się muzyką i wiem coś na ten temat, znam wokalistów, zespoły, interesuję się polityką, staram się być w temacie, nawet ostatnio sportem, zapamiętuję różne ciekawostki z telewizji, kupuję gazetę ,,Charaktery'', czasami ,,Angorę'', bo tam są ciekawe artykuły, jak jest jakiś temat na czasie w telewizji, staram się go zgłębić w internecie, jak idę do kina czy na koncert, mam temat do opowiadania, oglądam w internecie kabarety, zapamiętuję niektóre dialogi, ale i tak wydaje mi się, że jestem nudna.
W towarzystwie koleżanek z pracy to mi się już nawet wysilać nie chce, aby je czymś zainteresować, zaistnieć, idę na wygodę i pozwalam im gadać i te baby mnie strasznie nudzą, tak naprawdę one nie mają nic sensownego do powiedzenia, dlaczego więc ja tak źle siebie oceniam? Czasami powiem coś co nie zgadza się z z ich poglądami, wtedy mnie zakrzyczą, mówią, że nie mam racji, a często tak jest, że nawet nie chcą mnie słuchać, przerywają, zbywają, okazują wyższość, oznacza to, że je nudzę. Gdy siedzimy w jednym pomieszczeniu, inne koleżanki są radośnie witane. Zdarza się, że ja wejdę do pokoju, gdy wszyscy już są, reakcja jest zerowa, jestem czapką niewidką. Ostatnio szłyśmy na kurs, koleżanki nawet na mnie nie poczekały, gdy się ubierałam w szatni, musiałam biec za nimi a na tym kursie kazały mi podać to czy tamto a ja jak głupia im usługiwałam. Ostatnio z kimś rozmawiałam i ten ktoś ziewał podczas rozmowy ze mną, załamka po prostu.
Chce coś zrobić ze sobą, bo tak dalej być nie może. Jak przyjeżdża do mnie facet, to ciągle robimy to samo, jemy to samo. Przez wiele lat siedziałam w domu nie wkładając wysiłku w autoprezentację, kilka miesięcy temu dopiero zorientowałam się, że muszę mieć coś do powiedzenia, bo do końca życia przesiedzę w domu a osoby, na których mi zależy, pouciekają ode mnie. :-(
Od lat czytam mnóstwo książek psychologicznych, interesuję się muzyką i wiem coś na ten temat, znam wokalistów, zespoły, interesuję się polityką, staram się być w temacie, nawet ostatnio sportem, zapamiętuję różne ciekawostki z telewizji, kupuję gazetę ,,Charaktery'', czasami ,,Angorę'', bo tam są ciekawe artykuły, jak jest jakiś temat na czasie w telewizji, staram się go zgłębić w internecie, jak idę do kina czy na koncert, mam temat do opowiadania, oglądam w internecie kabarety, zapamiętuję niektóre dialogi, ale i tak wydaje mi się, że jestem nudna.
W towarzystwie koleżanek z pracy to mi się już nawet wysilać nie chce, aby je czymś zainteresować, zaistnieć, idę na wygodę i pozwalam im gadać i te baby mnie strasznie nudzą, tak naprawdę one nie mają nic sensownego do powiedzenia, dlaczego więc ja tak źle siebie oceniam? Czasami powiem coś co nie zgadza się z z ich poglądami, wtedy mnie zakrzyczą, mówią, że nie mam racji, a często tak jest, że nawet nie chcą mnie słuchać, przerywają, zbywają, okazują wyższość, oznacza to, że je nudzę. Gdy siedzimy w jednym pomieszczeniu, inne koleżanki są radośnie witane. Zdarza się, że ja wejdę do pokoju, gdy wszyscy już są, reakcja jest zerowa, jestem czapką niewidką. Ostatnio szłyśmy na kurs, koleżanki nawet na mnie nie poczekały, gdy się ubierałam w szatni, musiałam biec za nimi a na tym kursie kazały mi podać to czy tamto a ja jak głupia im usługiwałam. Ostatnio z kimś rozmawiałam i ten ktoś ziewał podczas rozmowy ze mną, załamka po prostu.
Chce coś zrobić ze sobą, bo tak dalej być nie może. Jak przyjeżdża do mnie facet, to ciągle robimy to samo, jemy to samo. Przez wiele lat siedziałam w domu nie wkładając wysiłku w autoprezentację, kilka miesięcy temu dopiero zorientowałam się, że muszę mieć coś do powiedzenia, bo do końca życia przesiedzę w domu a osoby, na których mi zależy, pouciekają ode mnie. :-(