09 Cze 2013, Nie 1:02, PID: 353772
O, jaki fajny archelogoczny temat
Nigdy eni jeździłęm an wycizeki typowo "zabawowe" "spoęłcnzo-interakcyjno-zabawowe" - wicie, rozumicie, łążenie po górach na mazurach, ognisko i klepisko i itp. Bo przecież byłęm z daleka od tych ludzi, eni umialym sie bawic, stalbym sam, z boku,jak idiota. Wycieczkę tego typu z liceum znam tylko z nagrań video.
Jeździłem tylko na wycieczki "ziwedzane", gdzie malo bylo czasu wolnego, albo nei istnial. Na takich bylo wciaż nieprzyjemnie, xle, nieswojo, niekomfotowo, niefajnie, samotnie, odstajaco, pusto, niepewnie, ale jednak bezpieczniej. I szkoda bylo mi to tracic.
Totalny hardkor to byl zagraniczny wyjazd z chorem w liceum. Aaała... Ale jednak co zobaczylem, to moje. Sam nigdy bym tam nei pojechał...
Ta, juz gdzies o tym pisalem. Takie dziwne wspomnienie - traumatyczne, ale jednak wartościowe. Strach pomyśleć, jakl byłoby wpsaniale bez fobii...
Nigdy eni jeździłęm an wycizeki typowo "zabawowe" "spoęłcnzo-interakcyjno-zabawowe" - wicie, rozumicie, łążenie po górach na mazurach, ognisko i klepisko i itp. Bo przecież byłęm z daleka od tych ludzi, eni umialym sie bawic, stalbym sam, z boku,jak idiota. Wycieczkę tego typu z liceum znam tylko z nagrań video.
Jeździłem tylko na wycieczki "ziwedzane", gdzie malo bylo czasu wolnego, albo nei istnial. Na takich bylo wciaż nieprzyjemnie, xle, nieswojo, niekomfotowo, niefajnie, samotnie, odstajaco, pusto, niepewnie, ale jednak bezpieczniej. I szkoda bylo mi to tracic.
Totalny hardkor to byl zagraniczny wyjazd z chorem w liceum. Aaała... Ale jednak co zobaczylem, to moje. Sam nigdy bym tam nei pojechał...
Ta, juz gdzies o tym pisalem. Takie dziwne wspomnienie - traumatyczne, ale jednak wartościowe. Strach pomyśleć, jakl byłoby wpsaniale bez fobii...